Jakiś czas temu rozwiodłam się z mężem. Mama nie poparła mnie w mojej decyzji, mówiła, że powinnam wytrzymać, że on sobie „pohula” i wróci. Po śmierci babcia zostawiła mi w spadku dwupokojowe mieszkanie. Planowałam się tam przeprowadzić, ale mama przekonała mnie, aby przeprowadzić się do niej. Mój syn miał wtedy półtora roku, zakończyłam urlop macierzyński i potrzebowałam pomocy, by wrócić do pracy. Okazało się jednak, że pomocy od mamy było mało. Wynajęłam mieszkanie babci, a wszystkie pieniądze przynosiłam mamie: płaciłam za media, kupowałam jedzenie. Mama była sama, nie miała partnera – wszyscy kandydaci ciągle od niej uciekali. Nikt nie mógł sobie poradzić z jej wymaganiami.
Ja za to poznałam Mikołaja – on również był w trakcie rozwodu, został zdradzony, tak jak ja. Nie spieszyłam się z nawiązaniem relacji, ponieważ poprzednie doświadczenia mocno odbiły się na moim życiu. Spędziliśmy kilka miesięcy rozmawiając, chodząc na randki. Za każdym razem, gdy rozmawiałam z mamą, próbowała mnie pośpieszyć z Mikołajem. Nie wiedziała nic o moich relacjach z nim, ale nie przestawała się wtrącać. „A kiedy weźmiecie ślub? Nie poprosił cię jeszcze, żebyś zamieszkała z nim? Czy zamierzasz mieszkać z nim w jego mieszkaniu? Jak to nie moja sprawa? Czy ty w ogóle jesteś moją córką?” – takich pytań nie było końca.
Po roku życia z mamą stanęłam na nogi, a moja kariera nabrała tempa. Syn chętnie chodził do przedszkola, nie chorował. Niedługo później powiedziałam mamie, że wyprowadzam się od niej. Jej oburzenie nie miało granic. Usłyszałam o sobie wszystko to, co mama tak długo dusiła w sobie. Myślała, że będę z nią mieszkać przez całe życie. Od razu przypomniała mi, że za pół roku idzie na emeryturę, i kto będzie się nią opiekował? Wtedy powiedziała jeszcze, że mieszkanie, które dostałam, jest naprawdę jej, i zmusiła babcię do przepisania mieszkania na mnie. A na odchodne nadal mówiła mi, że powinnam mieszkać z Mikołajem. Mikołaj nie jest moim mężem, nie jestem zobowiązana do tego, aby się wprowadzić do niego. Mam swoje mieszkanie. Teraz nie utrzymujemy kontaktu z mamą. Minęło już pół roku, ale ona nadal nie chce ze mną rozmawiać.