Moja córka chciała, abym na jej ślubie zachowywała się z jej ojcem jak szczęśliwa para małżeńska. Problem w tym, że to nie on ją wychował, a mój nowy mąż

Miałam pięćdziesiąt lat, a moja córka dwadzieścia. Agnieszka pochodziła z mojego pierwszego małżeństwa. Rozstaliśmy się z jej ojcem z powodu jego uzależnienia od alkoholu. W pewnym momencie alkohol stał się dla niego ważniejszy niż rodzina, a ja miałam dość tolerowania tego.

Pobraliśmy się z moim drugim mężem, gdy Agnieszka miała trzynaście lat. Świetnie się dogadywali i córka nazywała go „tatusiem”. Kiedy dorosła, z jakiegoś powodu postanowiła odnaleźć swojego biologicznego ojca i zaczęła nawiązywać z nim relacje. Mojemu mężowi było trochę przykro, że tak nagle go opuściła, ale zrozumieliśmy, że była wystarczająco dojrzała, by podejmować własne decyzje.

Nie wyraziliśmy naszej opinii na temat tego czynu, chociaż obawialiśmy się, że mój były mąż mógł mieć na nią negatywny wpływ i dawać zły przykład. Niedawno Agnieszka zdecydowała się poślubić swojego chłopaka. Ona i Dominik spotykali się od kilku lat i wszystko miało być gotowe na ślub. Po przedyskutowaniu wszystkiego zdecydowaliśmy, że wyprawimy huczne wesele.

Nowożeńcy nie mieli pieniędzy, więc my i rodzice chłopaka musieliśmy się dołożyć. Mój mąż musiał się nawet zadłużyć, by zapłacić połowę kwoty – wszystko dla szczęścia Agnieszki. Jej biologiczny ojciec nigdy nie wspierał jej finansowo.

Marzyłam o udanych wakacjach, ale ostatnio moja córka zaskoczyła mnie prośbą.

– Chcę, żebyście na moim ślubie zachowywali się z tatą jak szczęśliwa para małżeńska. To jest moje marzenie. Chcę, żeby wszystko było jak należy.

Byłam pod wrażeniem. Ale co z moim obecnym mężem? Agnieszka zasugerowała, aby usiadł przy odległym stole dalekich krewnych. Nie powiedziałam małżonkowi o sugestii córki, ale jestem pewna, że byłby bardzo urażony. Włożył tyle wysiłku w jej wychowanie, a ona w ogóle go nie doceniała!

W dodatku zapłacił za połowę tego wesela, a ona chce, żeby mężczyzna, który nic nie zrobił dla tej uroczystości, czuł się jak gospodarz przyjęcia. To niesprawiedliwe. Chętnie spełniłabym marzenie mojego dziecka, gdyby nie mój mąż. On nie zasługuje na taką postawę.

-->