Wyszłam za mąż dziesięć lat temu. Ślub był wspaniały, przybyło wielu gości, byli krewni i przyjaciele, nie było tylko mojej młodszej siostry, z którą przestałyśmy rozmawiać na kilka miesięcy przed ślubem. Powodem był mój przyszły mąż.
Ela była najmłodsza w rodzinie, więc rodzice ją rozpieszczali. Myślę, że nawet za mocno. Pomiędzy nami było siedem lat różnicy, więc doskonale widziałam, że nie było sprawiedliwości. Czasami było to obraźliwe, ale rodzice starali się zachować równowagę i po raz kolejny przekonywali mnie, że kochają nas obie w ten sam sposób. Być może rolę odegrało również to, że wraz z pojawieniem się siostry łatwiej nam było z pieniędzmi, a rodzice mieli mniej powodów do oszczędzania.
Siostra od wczesnego dzieciństwa zdawała sobie sprawę, że jeśli czegoś nie może, ale naprawdę chce, to może. Może wziąć cukierki z kredensu, może wziąć mój odtwarzacz, może wziąć pieniądze z kieszeni, nie musi iść do szkoły. Tak, czasami nie chodziła do szkoły, ponieważ była po prostu zmęczona.
Szczególnie nie podobało mi się w mojej siostrze, że dotykała moich rzeczy bez pozwolenia. Prosiła o pozwolenie, ale jeśli usłyszała odmowę, nadal je brała, tylko trochę później, żebym tego nie widziała. Najpierw były to zabawki, potem książki, potem kosmetyki, perfumy, ubrania. Stanowisko matki w tej sprawie zaskoczyło mnie jeszcze bardziej: „daj jej, czego Ci żal?”.
Przez lata studenckie mieszkałam z rodzicami, nie spieszyłam się do wyprowadzki. Życia osobistego jako takiego nie miałam, a wynajęcie mieszkania było drogie. Dlatego do dwudziestego piątego roku życia mieszkałam z siostrą w tym samym pokoju. Miałyśmy dobre relacje, mimo to różnica wieku dawała o sobie znać.
W wieku dwudziestu pięciu lat poznałam Daniela. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, a potem postanowiliśmy zamieszkać razem. Wynajęliśmy mieszkanie, przenieśliśmy rzeczy i tak rozpoczęliśmy nasze życie. Pół roku później oficjalnie przedstawiłam go mojej rodzinie, ponieważ oświadczył mi się.
Nie spieszyliśmy się ze ślubem. Najpierw trzeba było zaoszczędzić pieniądze i wszystko zorganizować. Rodzice zaakceptowali naszą decyzję, powiedzieli, że w miarę możliwości będą pomagać.
Często nas też odwiedzali, ale najczęściej naszym gościem była Ela. Myślałam, że po prostu tęskni, nie było to dla mnie zdziwieniem, ponieważ przez całe życie mieszkałyśmy razem, a potem wyjechałam. Nie miałam nic przeciwko jej wizytom, dopiero z czasem zaczęło mnie niepokoić jej zachowanie.
Siostra prezentowała się w całkiem ciekawych strojach. Coraz częściej zauważałam, że mój przyszły mąż ma wiele okazji, by zwracać na nią uwagę.
Próbowałam uspokoić samą siebie, że siostra życzy mi szczęścia i nie zrobi nic głupiego.
Daniel zdecydował się ze mną porozmawiać. Okazało się, że siostra szukała go nie tylko w naszym mieszkaniu, ale czekała na niego w pracy, udając, że to przypadkowe spotkanie. Czasem nawet „przypadkowo” przychodziła, gdy nie było mnie w domu.
Mój narzeczony milczał przez długi czas, nie chciał zepsuć relacji między nami. Sam próbował wytłumaczyć Eli, że zachowuje się źle, ale ona tylko się śmiała i kontynuowała swoje intrygi. Milczałby dalej, ale siostra przekroczyła wszystkie granice.
Natychmiast zadzwoniłam do Eli i zapytałam bezpośrednio, co to wszystko znaczy, a w odpowiedzi usłyszałam spokojne: „Cóż, nic wielkiego. Nie jesteś jeszcze zamężna, więc Twój narzeczony mógłby zmienić zdanie, gdyby chciał”. Szczerze mówiąc, myślałam, że będzie się usprawiedliwiać, ale nie. Przyznała się do wszystkiego i nie widziała w tym nic takiego. Powiedziałam, że to zdrada z jej strony, której nie toleruję, więc od teraz nie mam siostry.
Rodzice wtedy starali się ze wszystkich sił, aby nas pogodzić, ale żadna z nas nie potrzebowała tego. Ela nadal pisała i dzwoniła do mojego narzeczonego z różnych numerów, a ten natychmiast ją blokował. Widziałam te wiadomości. Nie spodziewałam się tego po niej, nie po mojej siostrze.
Na moim ślubie jej nie było. Minęło już dziesięć lat, a my wciąż nie mamy kontaktu, ponieważ nie uznała za stosowne przeprosić, a ja nie mogę jej dłużej ufać. Mama z każdym rokiem coraz częściej prosi o przebaczenie, ponieważ to moja siostra, a przecież i tak nic się nie stało…
Ja jednak wierzę, że siostry nie robią tego. Jeśli zdradzi raz, zdradzi też drugi. Nic się nie stało tylko dlatego, że wybrałam przyzwoitego partnera życiowego. Nie będę się z nią spotykać, a nawet witać. A może nie mam racji?