Mój mąż i ja pobraliśmy się, gdy oboje mieliśmy 27 lat. Wtedy oboje zdaliśmy sobie sprawę, czego chcemy od życia: spokoju, stabilności i wiary w przyszłość. W ciągu prawie 24 lat małżeństwa urodziło nam się dwoje dzieci: syn Pasha i córka Arisha. Zawsze mieliśmy stabilną pracę, nasz dom był zawsze czysty i przytulny, a ja myślałem, że nie mogę być szczęśliwszy, ale okazało się, że się myliłem. Kiedy nasz Pasza, a raczej nasza synowa, Swietłana, dała nam naszego Aleksandra, po prostu skakałam z radości.
Miałam w życiu wszystko, ale mój mąż, jak się okazało, nie… Pewnego dnia, po powrocie do domu ze sklepu, mój mąż powiedział: „Słuchaj, nie jesteśmy dziećmi, nie chcę grać w gierki, powiem ci wprost: mam kogoś innego. Chcę się rozwieść i zamieszkać z nią”. Wtedy ziemia się pode mną zapadła. Moje szczęśliwe życie w jednej chwili straciło kolory, ale nie błagałam go, żeby ze mną został. On już dokonał wyboru na rzecz innej kobiety po 25 latach małżeństwa. Zamiast poddać się i stać się starą kobietą przed czasem, zapisałam się na różne zajęcia i postanowiłam uporządkować swoje życie.
Moja rada dla Ciebie: jeśli, nie daj Boże, przydarzy Ci się to, pamiętaj o prostych zasadach: najpierw kochaj i szanuj siebie, a nie swojego męża, miej własny biznes (niekoniecznie dochodowy, ale taki, który pozwala ci doskonalić się każdego dnia, a nie pozostać w jednym miejscu), jeśli twój mąż już zdecydował się odejść, pozwól mu odejść, nie proś go o pozostanie, nie szukaj szybkiego i niskiej jakości zamiennika byłego małżonka – to droga donikąd. Podsumowując, powiedziałbym: żyj i ciesz się życiem, ponieważ nikt nie zrobi tego lepiej niż ty.