„Hej, staruchu, ucisz się! Nikt nie da Ci kasy na rachunki!”. Krzyknęła kobieta stojąca w kolejce na poczcie

Stałem w kolejce na poczcie z resztą ludzi czekając na swoją turę, żeby wysłać paczkę do kumpla. Przede mną stał staruszek, który wyglądał jak z innej epoki, z tą jego starą marynarką i kapeluszem, jakby przyszedł prosto z czasów mojego dziadka. Mężczyzna chciał zapłacić rachunki za prąd i gaz, ale kiedy przyszło co do czego, brakło mu trzynastu złotych.

Wszyscy się na niego patrzyli, jakby zmarnował właśnie ich cenny czas, a on tak stał, zgarbiony, przekopując te swoje kieszenie w nadziei, że znajdzie jeszcze jakąś zgubioną dyszkę. Mówił cicho, że wróci jutro, że jakoś to załatwi, ale czułem, że to dla niego straszny wstyd.

Nie umiałem stać cicho jak reszta ludzi. Mam 21 lat, pracuję na pół etatu w knajpie, gdzie robię pizzę i zapiekanki dla spragnionych szybkiego jedzenia studentów. Nie jestem bogaczem, ale co to dla mnie, te kilka złotych? Bez zastanowienia powiedziałem, że dołożę resztę. Staruszek próbował odmówić, ale ja na to nie miałem czasu. Nie chciałem słyszeć „nie”.

Aż tu nagle, z tyłu kolejki, jakaś kobieta zaczęła komentować na cały głos, że tacy jak on tylko żerują na społeczeństwie. Że ludzie jak ja są naiwni, dając się tak wciągać w te ich smutne historie.

– Dzieciaku, dzieciaku, schowaj sobie te pieniądze, nie bądź taki dobry dla obcych. A Ty staruchu nie kombinuj. Nikt Ci nie da kasy na rachunki. Chcesz mieć ciepło, to sobie sam za to zapłać!

Ale co ja mogłem zrobić? Patrzyłem na tego staruszka i widziałem w nim mojego dziadka. Gdyby dziadek stanął w takiej sytuacji, chciałbym, żeby ktoś mu pomógł.

To nie tylko kwestia tych trzynastu złotych. To sprawa szacunku do starszych, do tych, którzy kiedyś budowali ten kraj, a teraz często są pozostawieni sami sobie. Ludzie zapominają, że starość to nie wybór, to etap życia, który, każdy z nas osiągnie. I co wtedy? Będziemy chcieli, żeby traktowano nas jak ciężar? Jak problem?

Nie rozumiem, jak można tak bezdusznie reagować na czyjąś potrzebę.

Czy naprawdę tak trudno jest sięgnąć do kieszeni i pomóc? Czy naprawdę tak trudno jest pokazać odrobinę ludzkości? Może i jestem naiwny, może i daję się wciągać w te historie, ale wolę być naiwny i mieć czyste sumienie, niż przechodzić obok i udawać, że problemu nie ma. Przecież gdyby w tej kolejce na poczcie wtedy każdy dał po złotówce, nas by to nic nie kosztowało, a zrobilibyśmy dla tego człowieka dobry uczynek. Ale nie, ludziom jest szkoda nawet jednej marnej złotówki.

Nie chodzi o to, żeby na siłę ratować świat. Chodzi o to, żeby nie przechodzić obojętnie, kiedy ktoś obok nas potrzebuje pomocy. Może to kropla w morzu, ale dla tego jednego człowieka, dla tego staruszka, to może być bardzo dużo. Nie zapominajmy o tym.

-->