Kupiłam dom dla córki od poczciwego starca. Wrócił po roku z paskudną prośbą. Tego się nie spodziewaliśmy. Co robić?

Zawsze marzyłam o tym, żeby moja córka miała swoje miejsce na ziemi, gdzie będzie mogła budować swoje szczęście, zwłaszcza po tym, jak wyszła za mąż. Z mężem długo oszczędzaliśmy, myśląc o tym idealnym prezencie dla niej i jej nowej rodziny.

W końcu nadszedł ten moment, kiedy znaleźliśmy coś, co wydawało się spełnieniem tych marzeń. Był to domek na obrzeżach, jakieś pięćdziesiąt kilometrów od nas, który należał do starszego pana, z tego, co pamiętam, miał z osiemdziesiąt lat. Zmarła mu żona i synowa z synem postanowili zabrać go do siebie. Ale nie chcieli w zamian w testamencie domu, tylko chcieli pieniędzy, żeby spłacić swój kredyt hipoteczny. Dlatego ten człowiek zdecydował się sprzedać swój dobytek życia.

Domek, choć wymagał trochę pracy, miał ogromny potencjał. Własne cztery kąty, ogród, dużo miejsca, gdzie kiedyś ich dzieci mogłyby bawić się na świeżym powietrzu.

Po zakupie dużo pomagaliśmy córce. Nie potrzebowała tyle miejsca na uprawy, więc wyrównaliśmy teren, zasialiśmy trawę, posadziliśmy tuje. Wszystko szło zgodnie z planem, aż do teraz, kiedy to nieoczekiwanie stanął u ich progu ów starszy pan. Córka od razu po mnie zadzwoniła, więc wsiadłam w samochód i po godzinie u nich byłam.

Ten mężczyzna prosił, abyśmy zwrócili mu dom. Opowiadał, że nie da rady mieszkać z synową, źle go traktują. Tłumaczył nam jak czuje się obco w mieście, gdzie nie ma swoich korzeni, swojego kąta. Mówił, że nie oddał im wszystkich pieniędzy, na razie tylko 1/4. Błagał nas, żebyśmy mu z powrotem odprzedali ten dom, a brakującą część pieniędzy on spłaci nam w ratach.

Sytuacja, w której się znaleźliśmy jest trudna. Z jednej strony serce pęka nam na myśl o tym starszym człowieku, który tak bardzo chce wrócić do swojego domu. Z drugiej strony, włożyliśmy w ten dom nie tylko nasze oszczędności, ale i tyle pracy, żeby córka miała dobrze.

Teraz siedzimy z mężem, zastanawiając się, co robić. Ceny nieruchomości poszły w górę, a my wyłożyliśmy też całkiem sporo, bo cały remont łazienki i kuchni, nowe meble w salonie. Co mamy teraz zrobić? Zabrać je ze sobą? Stare meble dawno wyrzucone, mamy oddać pusty dom? Ale z drugiej strony jak możemy odwrócić się plecami do starego człowieka?

To sytuacja nie daje mi spać po nocach. Chcieliśmy stworzyć coś pięknego dla naszej córki, a teraz czujemy się, jakbyśmy byli częścią czyjejś życiowej tragedii. Szukamy rozwiązania, które byłoby sprawiedliwe dla wszystkich, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. Czy istnieje w ogóle sposób, aby zadowolić wszystkie strony w tak skomplikowanej sytuacji?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->