Coś nieprawdopodobnego! Ostatnio dostałam list z banku i serce aż mi do gardła podskoczyło, jak przeczytałam, że jestem zadłużona na 10 tysięcy. Tak, dobrze czytacie, 10 tysięcy! I to nie jest żart, niestety.
Pierwsza myśl? Że to jakiś błąd, przecież ja nie brałam żadnej pożyczki. Ale co? Okazało się, że to mój własny wnuk, mój kochany wnuczek, który bez mojej zgody, na mój dowód osobisty, wziął pożyczkę przez internet. No powiedzcie, jak można? Jak można zrobić coś takiego własnej babci?
Ja mu ufałam, zawsze ufałam. Oddałabym dla niego wszystko, nawet ostatni grosz z portfela. Ale on… on mnie tak zawiódł. Jak on mógł? Wiecie, to boli najbardziej. Nie chodzi nawet o te pieniądze, ale o zaufanie. To przecież wnuk, krew z krwi, a tu taka zdrada.
Jak dowiedziałam się o tym, to normalnie nogi mi się ugięły. Jak można tak okłamać, wykorzystać moją naiwność? Ja mu wierzyłam, że jest porządnym chłopakiem, a tu proszę… W życiu bym nie pomyślała, że mnie tak oszuka.
Mój wnuk to zawsze był taki uczynny, cichy chłopak. Codziennie po szkole przychodził do mnie na obiad. Siadaliśmy razem, jedliśmy coś ciepłego, co ja mu ugotowałam. Potem godziny spędzaliśmy przed telewizorem, lekcje u mnie odrabiał, rozmawiając o wszystkim. U siebie w domu tego nie miał, a ja… ja byłam dla niego jak druga mama.
Wszystko się zmieniło, gdy się dowiedziałam o tej pożyczce. Ale wiecie co? On przyszedł do mnie, z płaczem się przyznał. Mówi, że raz wyjął mi dowód z portfela i coś tam podrobił, bo potrzebował pieniędzy. Ale do dziś nie chce mi powiedzieć, na co mu te pieniądze były potrzebne. Tylko powtarza, że gdybym wiedziała, to bym mu wybaczyła.
I jak tu nie płakać?
To jest straszne, kiedy własna rodzina cię tak zawodzi. Myślałam, że znam swojego wnuka, ale teraz… Teraz nie wiem, co mam myśleć. Boję się, że stracę przez to zdrowie, taki stres to nie są żarty, bo mam chore serce.
I co teraz? Mam pójść na policję, zgłosić własnego wnuka? To przecież rodzina… Ale z drugiej strony, jak mogę pozwolić, żeby tak bezkarnie mnie oszukał? To trudna decyzja, bardzo trudna. Całe życie uczysz, wychowujesz na dobrego człowieka, a tu coś takiego.
Poszłabym do syna, powiedzieć mu o wszystkim, ale oni traktują to swoje dziecko, jakby go w ogóle nie było. On taki smutny zawsze chodził, zamyślony, bo ani od ojca, ani od matki nie miał żadnego wsparcia. Tylko mnie miał.
Nie wiem, co robić. Czy ktoś z was przeżył coś podobnego? Jak sobie z tym poradzić? Bo ja naprawdę nie wiem, co począć. To jest taki cios, że trudno się pozbierać. Potrzebuję rady, wsparcia. Jak mam teraz żyć z tą wiedzą, że własny wnuk mnie tak oszukał? Jak mam mu wybaczyć?