Mam trzech synów, każdego wychowałam na dobrego i uczciwego człowieka. Ale co z tego… Emerytury nie starcza mi na nic, choć dom mam pełen świecidełek i pudełek pełnych kosztowności z zagranicy.
Dwaj z nich, oj, podróżują po świecie, wiatr w żagle, i dobrze im się wiedzie. Jeden ma żonę prosto z Australii, drugi ożenił się z Polką, ale obydwoje mieszkają w Norwegii. Wnuki też mam, mają już po kilka lat, ale ja widziałam je tylko raz w życiu, kiedy to przylecieli na krótką chwilę. Potem znów odlecieli i zostały mi tylko zdjęcia i filmiki na telefonie. Tyle mam z tych wnuków, co nic. Co chwilę dostaję od nich paczki, a w nich cuda jak z bajki. Ostatnio przysłali mi złotą różę, taką metalową, co świeci w ciemnościach. Piękna, nie powiem, ale czy mi potrzebna? Czy taka róża nakarmi, czy ogrzeje w chłodne wieczory?
Te prezenty… Książki, obrusy ręcznie wyszywane, płyty z muzyką i zastawa, wszystko takie ładne i z duszą, ale jak tu cieszyć się z nich, kiedy w lodówce pusto, a portfel świeci pustkami. Mówiłam im już, że lepiej by zrobili, gdyby zamiast kolejnych świecidełek, paczkę z jedzeniem mi wysłali. Ale chyba słowa moje giną w tej przestrzeni, co ich ode mnie dzieli.
A mój trzeci syn, ten najmłodszy, co tu, blisko mnie został… Życie go nie rozpieszcza, pracuje na budowie, ledwo wiąże koniec z końcem. I jeszcze alimenty dla dziecka, które jest z jego byłą żoną. Ale on, mimo swoich trosk, zawsze pamięta, co matce jest potrzebne. Przyjedzie i przyniesie reklamówkę pełną mięsa, makaronów, owoców. Czasem nawet leki mi kupi, żeby mnie odciążyć.
Cóż, starość nie radość, jak mawiają. Chciałabym, żeby moi synowie, ci co daleko, zrozumieli, że nie potrzebuję kolejnych bibelotów. Że wystarczy mi ich obecność, choćby przez telefon, i może troszkę wsparcia w tych codziennych potrzebach. Tęskno czasem za tymi małymi gestami, które mówią więcej niż tysiąc słów.
Ale co ja tam mogę, matka to matka, zawsze będzie kochać i troszczyć się o swoje dzieci, nawet jeśli czasem czuje się zapomniana. Może kiedyś zrozumieją, że miłość matki nie potrzebuje złotych róż, tylko odrobiny zrozumienia i ciepła. Ale póki co, siedzę tutaj, otoczona pięknymi rzeczami, które przypominają mi o tęsknocie za tym, co naprawdę ważne.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.