Zdecydowaliśmy się na zakup mieszkania. Teściowa ze złością poprosiła syna o rozmowę na osobności

Kiedy dowiedziałam się, że mój mąż postanowił odejść, moje życie wywróciło się do góry nogami. Myśl, że wszystkie nasze wspólne plany i marzenia o nowym mieszkaniu nagle legły w gruzach, była dla mnie nie do zniesienia. Czułam, jakbym wpadła w czarną dziurę, nie wiedząc, co mam robić dalej.

Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy z teściową i dwiema siostrami mojego męża, które były jeszcze młode, studiowały i do domu wracały tylko na weekendy. Przez cały czas naszego małżeństwa ciężko pracowałam, aby oszczędzić pieniądze na nasze wspólne marzenie — własne mieszkanie. Pracowałam dwa razy ciężej niż mój mąż, aby móc szybciej uzbierać potrzebną kwotę.

Mojemu mężowi aż tak nie spieszyło się do zmiany zamieszkania, ale ja wiedziałam, że na dłuższą metę nie wyobrażam sobie mieszkania z teściową. Nie dlatego, że była zła, ale wszyscy zawsze mi to powtarzali, że młodzi powinni mieszkać osobno i tego się trzymałam. Ale mój mąż najwidoczniej miał inne zamiary, bo tak było mu wygodnie. Nic nie musiał robić, bo obok miał nie dość, że żonę, to jeszcze mamusię, która i wyprała, i wyprasowała…

Kiedy jego matka i siostry dowiedziały się o naszym planie zakupu mieszkania, wszystko się zmieniło. Teściowa zawsze miała duży wpływ na mojego męża, ale nigdy nie przypuszczałam, że potrafi go tak bardzo omotać. Jak wszystko wyszło na jaw, teściowa poprosiła syna o rozmowę na osobności. To, co wydarzyło się później, przeszło moje najśmielsze przypuszczenia.

Jeszcze tydzień wcześniej na rodzinnej uroczystości, teściowa i jej córki wyraziły swoje obawy co do mojej zdolności do wyboru odpowiedniego mieszkania. Mówiły, że lepiej zaczekać, nie ma co pakować się w kredyty, po co nam mieszkanie w mieście, tu na wsi jest lepiej. Słowa pogardy i lekceważenia, które padły ze strony teściowej i jej córek, były dla mnie jak cios w serce. A mąż nawet nie stanął w mojej obronie.

Ja wiem, że dom na wsi to lepszy wybór niż małe mieszkanie w mieście. Ale co własne, to własne! Zresztą, u teściowej wcale też nie było tyle miejsca. Mieliśmy raptem jeden własny pokój, wszystko inne dzieliliśmy z resztą domowników. Jak byłam za długo w łazience, to od razu były pretensje, że ktoś czeka. To samo, jak chciałam ugotować coś smacznego, to teściowa kręciła nosem, że jej zajmuję kuchnię i ona nie może swoich rzeczy zrobić.

I zaraz po tej rozmowie na osobności ze swoją matką, mój mąż oznajmił, że chce się rozstać. Byłam zdruzgotana. Nie mogłam uwierzyć, że po tych kilku latach wspólnego życia, nasza relacja zakończyła się w tak dramatyczny sposób.

Po jego odejściu teraz czuję się kompletnie bezradna. Wyprowadziłam się, wynajęłam małą kawalerkę i teraz czekam na rozwód. Muszę podjąć decyzję, co zrobić z oszczędnościami na mieszkanie. Kiedy mój mąż zażądał swojej części pieniędzy, bez słowa sprzeciwu przelałam mu je. W głębi serca wiem, że to koniec naszej wspólnej drogi.

Teraz kupno mieszkania, o którym tak bardzo marzyłam, jest coraz dalej. Boję się brać na siebie taką odpowiedzialność, jaką jest kredyt. Z mężem byłoby łatwiej, bo to zawsze dwie osoby, a teraz zostałam sama.

Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się stało, dlaczego mój mąż pozwolił, aby jego rodzina tak bardzo wpłynęła na nasze życie. Nie znajduję na to odpowiedzi. Pozostaje mi tylko żyć dalej, starając się odbudować moje życie kawałek po kawałku.

-->