Wnuczka powiedziała, że ​​ojciec wyrzucił ją z domu. Poznałam przyczynę i nie mogę uwierzyć, że to mój syn

Wiem, że czasami los jest niesprawiedliwy i człowiek nawet nie spodziewa się tego, co go czeka. Zawsze myślałam, że moje życie było już pełne dramatów, ale ostatnie wydarzenia przeszły najśmielsze wyobrażenia.

Wnuczka, moja ukochana Ania, przyszła do mnie parę miesięcy temu, oczy czerwone od płaczu, z walizką w rękach. Wyglądała na przerażoną. Mówi, że ojciec, mój syn, wyrzucił ją z domu. Słysząc to, serce zamarło mi w piersi.

Mój syn, Jacek, ożenił się z prostą dziewczyną ze wsi. Była taka miła, serdeczna, wielka miłość Jacka. Ale po latach znudziła mu się wiejska dziewczyna bez studiów, wyrzucił ją z domu, wziął dobrych prawników i rozwiedli się, a on zabrał córkę. Jacek… zawsze chciał, by Ania była kimś więcej, by nie upodobniła się do matki. Czułam, że to niedobrze, ale cóż mogłam zrobić jako babcia?

Ania od zawsze miała swoje marzenia. Chciała zostać nauczycielką najmłodszych dzieci. Ale Jacek na to nie pozwolił. Chciał, aby poszła na medycynę i została lekarką. Gdy się nie dostała, wyrzucił ją z domu. Tylko parę ubrań dał jej do ręki.

Od tamtej pory Ania mieszka w mieście. Studiuje pedagogikę, jak chciała. Jestem z niej dumna. Ale ja… ja mam tylko skromną emeryturę. Koszty utrzymania Ani, opłaty za akademik, książki, jedzenie… to wszystko przewyższa moje możliwości. Co noc leżę i myślę, co robić. Jak pomóc wnuczce, która ma przed sobą całe życie, marzenia, a ja… ja już na finiszu swojej drogi.

Mój syn, który kiedyś był takim dobrym chłopakiem, teraz nie chce nawet słyszeć o swojej córce. Byłam u niego trzy razy, błagałam, płakałam, żeby zainteresował się córką, żeby jej pomógł. Ale on nawet nie chce słyszeć. Śmieje mi się w twarz, że możemy pozwać go o alimenty. Jak mógł tak postąpić? Jak mógł wyrzucić własne dziecko na bruk? To już nie ten sam człowiek, którego wychowałam.

Siedzę teraz, patrzę na Anię, która uczy się do egzaminów. Przyjechała do mnie na święta, ojca nawet nie odwiedziła. Widzę w niej tyle determinacji, tyle siły. Ale ja czuję się tak bezsilna. Chcę jej pomóc, ale jak?  Moje starcze ręce nie są już do niczego zdolne.

Moje myśli krążą w kółko. Czy powinnam prosić o pomoc jej matkę? Czy powinnam powiedzieć Ani, jak jest? Ale nie chcę, by się martwiła. Chcę, by skupiła się na nauce, na swoich marzeniach. Bo przecież ona jest teraz najważniejsza. Moja ukochana wnuczka, która mimo wszystko trzyma się dzielnie. Może kiedyś, kiedyś Jacek zrozumie swój błąd. Ale czy nie będzie już za późno? Czy Ania wybaczy kiedyś swojemu ojcu?

Życie pisze różne scenariusze, ale ten… ten przekracza wszystko, co mogłam sobie wyobrazić.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->