Narzeczona mojego syna nie wniosła nic do ich wspólnego mieszania. Nie mogę patrzeć, jak nie docenia tego, co im dajemy

A 4K fisheye video clip of an angry older woman yelling and pointing her finger.

Mój syn ma 25 lat, niedawno ukończył uniwersytet i wrócił do Opola, gdzie podarowaliśmy mu małe mieszkanie. No cóż, jest już dorosłym mężczyzną, więc ma prawo żyć samodzielnie. Niedawno zdecydował się ożenić z dziewczyną o imieniu Alicja.

Cieszyliśmy się, że syn jest szczęśliwy. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że chyba źle trafił. Wprowadzając się do mojego syna, Alicja nie dołożyła nic do wyposażenia domu. Żadnych mebli, sprzętów, patelni, nic, nawet pościeli! Przyszła z dwoma walizkami, w jednej kosmetyki, w drugiej jej sukienki.

Mieszka już miesiąc z moim synem, planują wziąć ślub. Niedawno odwiedziłam ich w ich domu i prawie zemdlałam na widok ich kuchni. Kupiłam im patelnie z powłoką nieprzywierającą i łopatki do nich, ale i tak wszystkie są porysowane metalowymi łyżkami. Drogi ręcznik w łazience leży na podłodze, jakby używali go do wycierania podłogi. Taką mój syn ma gospodynię w domu.

Nie chciałam nikogo pouczać, ale jeśli ona tak korzysta z tych rzeczy, za miesiąc trzeba je będzie wyrzucić. Gdyby kupiła swoje rzeczy do domu, nie obchodziłaby się z nimi w taki sposób. Kiedyś, kiedy wychodziłam za mąż, też nie miałam wiele, ale moja mama zebrała mi posag, więc miałam podstawowe rzeczy do domu. Traktowałam wszystko z troską. Doceniam i szanuję pracę rodziców do tej pory. Nie chcę wydawać się złą teściową, dlatego nie wyraziłam swojej opinii synowej.

Niech żyją, jak chcą. Może naprawdę nie mam racji, jestem stara, mamy już XXI wiek, może zwyczaje dawno się zmieniły?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->