Pracuję w Niemczech, więc rodzina liczy, że na urodziny matki sypnę euro. Myślą, że pieniądze lecą mi z kieszeni

Rodzina traktuje mnie jak bankomat, bo zarabiam w lepszej walucie. Owszem, zarabiam w euro, ale za życie też płacę w euro. Teraz przyjeżdżam na urodziny mamy i powiem szczerze, że oczekiwania rodziny mnie przygniotły!

Moja rodzina zawsze myślała, że śpię na pieniądzach, tylko dlatego, że pracuję za granicą. Przyzwyczaili się do tych drogich prezentów, które na początku niepotrzebnie im dawałam. A prawda jest taka, że nie mam tu luksusowego życia jak w bajce. Wciąż muszę liczyć każdy grosz, a wydatki są codziennością tak samo jak dla nich. Teraz, zbliżają się urodziny mojej matki, czuję się przytłoczona oczekiwaniami, które nałożyła na mnie rodzina. To tak, jakby widzieli we mnie tylko bankomat

Odkąd wyjechałam, poczucie obowiązku stało się częścią mojego życia. Każda wizyta w rodzinnej wsi to szaleństwo zakupowe. Myślę tylko o tym, co przynieść, żeby tylko ich zadowolić. Ale powiem szczerze, że to nie jest taka prosta sprawa. Mój zarobek to nie góra pieniędzy, jak mogliby sądzić.

Teraz, zbliżając się do kolejnych urodzin, czuję presję, że wydam kolejną fortunę na prezent. Nie chodzi o to, że nie chcę podarować mamie czegoś pięknego, chcę, by była szczęśliwa, ale czuję się tak, jakbym była oceniana przez cenę prezentu. Ostatnio przywiozłam mamie parę cukierków, to powiedziała, że je wyrzuciła, bo były twarde jak kamienie. Moje ciężko zarobione pieniądze ot tak wrzuciła do kosza…

Tak, mam pracę w Niemczech, ale życie tutaj również kosztuje. Ceny są podobne, jak wszędzie, a codzienne wydatki pochłaniają sporo. Nie jestem bogatym bankomatem, za który mnie biorą. Ale próbuję to wszystko zrozumieć. Czasami jednak czuję się jak w pułapce – nie mogę spełnić ich oczekiwań bez narażania się na trudności finansowe.

Tym razem matka zażyczyła sobie, że chciałaby dostać na urodziny elektryczny koc razem z poduszkami i nową zastawę. Myślałam, że jakoś się podzielimy w rodzinie, a oni wszyscy mi mówią przez telefon, żebym to kupiła sama, bo u nich jest ciężki czas i inflacja. A co, my tutaj w Niemczech nie mamy inflacji? Teraz wszędzie jest ciężko.

Wiem, że dla nich to wydaje się proste – przyjeżdżam z innego kraju, więc pieniądze lecą mi z kieszeni. Ale ja również muszę dbać o swoje wydatki. To takie trudne, czuję, że moja wartość jest mierzona ilością pieniędzy, jaką wydam na prezent.

Bycie na odległość, zarabianie w innej walucie, płacenie rachunków i utrzymanie na tym samym poziomie życia – to nie jest takie proste, jak się wydaje. Ale oni tego nie rozumieją. Nie stać mnie na taki drogi zestaw prezentów, ale jak nie przywiozę, to wywołam tym piekło. Jak powinnam postąpić tak, y nikogo nie urazić?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->