Nazywam się Roksana. Mam czterdzieści lat. Mieszkam we wsi, pięćdziesiąt kilometrów od stolicy województwa. Kiedyś miałam pełną rodzinę, ale kilka lat temu owdowiałam. Syn Patryk, miał wtedy zaledwie dziesięć lat. Musiałam go wychować sama. Zrobiłam wszystko, aby mój syn wyrósł na dobrego i porządnego mężczyznę, a oto do czego to doprowadziło.
Po ukończeniu ósmej klasy Patryk dostał się do technikum budowlanego w mieście wojewódzkim. Wtedy zamieszkał tam. Do domu wracał tylko na weekendy i to nie zawsze. Mój chłopiec uczył się dobrze, ale jak się okazało, w swoim życiu prywatnym narobił sobie kłopotów… Po ukończeniu trzeciego roku nauki, syn, jak zwykle, miał przyjechać do domu na wakacje, ale coś go zatrzymało.
Patryk niespodziewanie przyjechał dwa tygodnie po zakończeniu roku szkolnego, i to nie sam. Gdy otworzyłam drzwi synowi wczesnym letnim porankiem, pomyślałam, że jeszcze nie obudziłam się i mi się przywidziało. W rękach Patryka był kocyk z nowo narodzonym dzieckiem.
– Mamo poznaj, to jest Weronika!
– Co masz na myśli? Czyje to dziecko, synku?
– Moje… Nie mogłem zostawić jej w szpitalu…
Wydawało mi się, że to sen i że nadal śpię. Zamknęłam oczy, kilkakrotnie potrząsnęłam głową i na wszelki wypadek uszczypnęłam się. Otwierając oczy, zobaczyłam to samo: syn delikatnie trzymał w rękach córeczkę i całował w mały nosek.
– Patryk, może opowiedz mi, co się stało i skąd masz tę dziewczynkę?
– Opowiem, oczywiście… Syn zaczął opowiadać swoją historię.
Tuż po rozpoczęciu nauki w technikum poznał Anię. Uczyła się w innej klasie i przypadła Patrykowi do gustu. Ania od razu wydała się synowi wyjątkowa, nie miała modnej odzieży i wyzywającego makijażu, jak inne dziewczyny. Wkrótce Patryk dowiedział się, że ta dziewczyna pochodzi z domu dziecka. Po pewnym czasie zaczęli się spotykać.
A potem syn wyjechał na letnie wakacje… Kiedy we wrześniu Patryk wrócił, dowiedział się, że jego dziewczyna bała się, że ją porzucił. I oto na dowód prawdziwej miłości, Patryk i Ania zaczęli mieć prawdziwe dorosłe relacje, które niedługo skończyły się oczekiwaniem na dziecko. Patryk bał się mi powiedzieć matce, że zamierza się ożenić. Postanowili poczekać, aż oboje skończą osiemnaście lat, aby wziąć ślub. Dziecko miało urodzić się na początku czerwca, tuż przed wakacjami. Ale stało się coś nieoczekiwanego: Ania zmarła podczas porodu… Chorowała na coś, o czym nie wiedziała wcześniej i nie powinna rodzić. Patryk musiał dokonać niemożliwego, aby zabrać córeczkę. Dosłownie spędzał dnie i noce pod drzwiami oddziału, by nie dopuścić do tego, by wysłali małą do domu dziecka, ale oddali ją jemu. Dyrektorka w końcu zlitowała się nad nieszczęsnym chłopcem i pomogła zarejestrować dziecko na niego.
Dowiedziawszy się o tej smutnej historii, nie miałam wyboru, jak tylko zaakceptować wnuczkę. Patryk skończył technikum, a później poszedł na studia zaoczne i zaczął pracować na naszej farmie we wsi. Kocha swoją córeczkę i dba o nią. Wydaje mi się, że widzi w niej cechy ukochanej dziewczyny…
Oto jakiego porządnego syna mam.
Jestem jeszcze młoda, pomagam mu we wszystkim i mam nadzieję, że jeszcze spotka swoją drugą połówkę, dobrą dziewczynę, która pokocha go z córeczką.