Wiele z żoną poświęciliśmy, żeby nasz Wojtek znalazł się tam, gdzie jest. Skończył kilka kierunków studiów, teraz jest dyrektorem szkoły w naszym mieście. Na synową też nie mogę narzekać – to lekarka, pracuje w dobrym szpitalu, jest kardiologiem. Za to wnuk… Nie mieści mi się to w głowie!
Nie rozumiem, jak można być pozbawionym wszelkich ambicji, szczególnie gdy wychowuje się w rodzinie, w której edukacja jest na wagę złota. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego Wojtek z żoną nie przemówią mu do rozsądku. Moje pokolenie musiało się męczyć, pracować ciężko, aby osiągnąć cokolwiek w życiu. A teraz, gdy syn jest dyrektorem szkoły, a synowa cenioną lekarką, wnuk postanawia pójść zupełnie inną drogą. Jeśli nie zmieni zdania, będzie taki wstyd!
Dla obojga edukacja była i jest bardzo ważna, dzięki swojej ciężkiej pracy są teraz świetnie sytuowani. Mają jednego syna, Doriana. Od kiedy pojawił się na świecie, byłem spokojny o jego przyszłość. Z takimi rodzicami sądziłem, że czeka go dobra przyszłość. Syn posłał go do prywatnej szkoły. Wiedziałem niewiele, ale mówili wprost, że dziecko nie ma drygu do nauki. Myślałem, że z czasem mu się zmieni.
Wiem, że synowa stawała na głowie i słała go na różne korepetycje, żeby tylko się wyrobił i nie odstawał od rówieśników. Ale tak mijał rok za rokiem, teraz jest już w liceum, nie wiem jakim cudem udało mu się dostać. Pewnie syn wykorzystał swoje znajomości. Ale co z tego, jak wnuk oznajmił mi, że nie ma zamiaru iść na studia, a może i nawet skończyć szkoły. Wierzcie mi, prawie złapałem się za głowę!
Jak to bez studiów w dzisiejszych czasach?! Jak go pytam, co on będzie robił, gdzie pracował… A on na to, że już zaczął nagrywać różne filmy, jak gra na komputerze w te swoje gry, wrzuca je do Internetu i ma zamiar zostać sławny i z tego żyć.
Ja mu mówię, że nie zna jeszcze życia, ale on uparcie twierdzi, że starego dziadka się nie słucha. Oczywiście, od razu sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do synowej.
Okazuje się, że o wszystkim wiedziała, ale oboje nie potrafią mu przemówić do rozsądku. Mówią, że jest już prawie dorosły, co takiemu można, siłą przecież nie zaciągną go do nauki i na studia.
Zniesmaczony jestem tym podejściem. Gdybyśmy pozwalali naszemu synowi na wszystkie jego głupie pomysły, na pewno nie byłby dziś dyrektorem. Trochę dyscypliny musi być, a oni sobie dali wejść na głowę.
Zastanawiam się, co mam zrobić. Uważam, że czasem my, starsze pokolenie, musimy się wtrącić, nawet jeśli młodzi uważają nasze rady za przestarzałe. W końcu, co to za życie, jeśli nie próbujemy przekazać swojego doświadczenia? Mam tylko nadzieję, że Dorian jeszcze zmieni zdanie, bo inaczej to dla mnie będzie prawdziwy szok.
Co byście zrobili na moim miejscu? Jak przemówić wnukowi do rozsądku? Jak go ratować? A może to ja się mylę, myśląc, że wykształcenie jest najważniejsze?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.