Przez długi czas mieszkaliśmy z mężem u jego rodziców, żeby nie wydawać pieniędzy na czynsz i zaoszczędzić na własne mieszkanie. I w końcu, pół roku temu, udało się – kupiliśmy dwupokojowe mieszkanie w bardzo przyzwoitej okolicy. A gdy już je wyremontowaliśmy i ładnie urządziliśmy, postanowiliśmy zorganizować parapetówkę i zaprosić bliską rodzinę i znajomych. Wśród gości była starsza o dwa lata siostra mojego męża. Mieszkaliśmy razem, zanim się przeprowadziliśmy. Mieszkanie bardzo jej się podobało, zachwalała wnętrze i przyglądała się każdemu szczegółowi. Trochę nas to krępowało, ale nie rozwodziliśmy się nad tym zbytnio.
Tydzień później przyszła nas odwiedzić i poprosiła, żebyśmy ją nakarmili. Bardzo się ucieszyłam, bo tęskniłam za nią i chciałam z kimś porozmawiać. Poza tym miałam w domu mnóstwo smakołyków, którymi mogłam ją poczęstować. Ale kilka dni później pojawił się powód do niepokoju. Siostra mojego męża zaczęła przychodzić do nas każdego dnia i było to bardzo irytujące. Zawsze była głodna i zjadała całe nasze jedzenie. W ogóle się tym nie przejmowała i czuła się jak w domu: dostawała i jadła, co tylko chciała, nawet do tego stopnia, że prosiła mnie o ugotowanie czegoś specjalnie dla niej, ponieważ tego dnia chciała czegoś wyjątkowego. Z każdym dniem byłem coraz bardziej zaniepokojony.
Próbowaliśmy z mężem zasugerować jej, że nie jest dobrym pomysłem odwiedzanie nas tak często. Ale na nic się to zdało. Pewnego pięknego dnia postanowiliśmy z mężem, że jeśli całe jedzenie w lodówce zepsuje się tego samego dnia, nie będziemy nic gotować. Zaczęliśmy jadać na mieście lub zamawiać jedzenie z dostawą. A kiedy żona mojej siostry znów nas odwiedziła, zastała pustą lodówkę. Miała czelność oskarżyć mnie o niegotowanie obiadu. Ale potem znalazła szprotki na odległej półce. Niestety okazało się, że są przeterminowane, a moja siostra zdążyła wgnieść cały słoik, więc bardzo się zatruła. Było nam jej bardzo żal, ale to było nam na rękę i przyszła do nas.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.