Teściowa przepisała dom wnuczce, a później zażądała w zamian czegoś takiego! Czy ta kobieta nie ma wstydu?!

Teściowa przepisała swój duży piękny dom w testamencie dla mojej córki. Jestem w szoku, bo rozwiedliśmy się z mężem 10 lat temu. Myślałam, że ruszyło ją serce, ale to jej bezczelny plan! A za wszystkim stoi mój były mąż!
Mąż porzucił mnie z dnia na dzień wręczając papiery rozwodowe. Oboje nie potrafiliśmy się ze sobą dogadać, szczególnie przy małym dziecku. Na początku bardzo płakałam, bo nie rozumiałam, jak mam teraz dalej żyć. Najbardziej bałam się samotności, ale potem pomyślałem, że nie wszystko jest takie złe. Mąż opuścił mieszkanie i obiecał mi pomóc finansowo. Zresztą, obiecał czy nie obiecał, to był jego obowiązek, by płacić alimenty.

Dotrzymał słowa, każdego miesiąca miałam na koncie nawet nadto niż wynosiły alimenty. Ale kiedy usłyszałam, że mój mąż ożenił się ponownie, bardzo się zdenerwowałam, bo szczerze nadal miałam nadzieję, że wróci i będziemy razem mieszkać.

Minęło 10 lat i teraz rozumiem, że niczego nie można odzyskać i trzeba się pogodzić z tym, co się ma. Jednak ostatnio zaskoczyła mnie teściowa. Moja córka i ja zawsze utrzymywałyśmy dobry kontakt z matką byłego męża. Nie byłyśmy przyjaciółkami, nasza relacja była raczej chłodna.

Wiecie, teściowa pochodziła z zamożnej rodziny, miała swoje standardy i nigdy, ale to przenigdy, nie okazywała żadnych emocji.

A teraz zadzwoniła i powiedziała, że spisała u notariusza testament i przekazała swój ogromny dom Julii, jako swojej jedynej wnuczce. Podobno tego chciał mój były mąż, który budował ten dom dla swojej matki.

Na początku ogromnie się ucieszyłam. Nie stać mnie, by dać taki prezent córce, a tutaj taka hojność. Z pozoru było to niewiarygodne szczęście, ale im bliżej zaglądałam w głąb tej sprawy, tym bardziej przekonuję się, że nic nie jest takie, jakim się wydaje. Może teściowa nie jest złym człowiekiem, ale aż tak bezinteresownym też nie. Poznałam ją wystarczająco dobrze, żeby się nie nabierać na takie zagrywki.

Wyobraźcie sobie, ktoś przekazuje wam ogromny dom, który wybudował za duże pieniądze, bez żadnych ukrytych zobowiązań. Brzmi jak sen, prawda? Ale jak to zwykle bywa, sen szybko zamienił się w koszmar.

Zaczęłam drążyć i nie dałam jej spokoju. W środę dzwoniłam do niej aż pięć razy i naciskałam, że ma się przyznać, skąd taka nagła dobroć. Długo się opierała, ale nie dałam za wygraną.

I czego się dowiedziałam?

– Dziewczyno, w życiu nie ma niczego za darmo. Co Ty sobie myślałaś?! Że oddam całe moje dziedzictwo za ładny uśmiech i dziękuję? 

To, co usłyszałam wbiło mnie w krzesło. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Otóż, mój „kochany” były mąż sam doradził to matce!

Kazał jej przearanżować dwa pokoje i przepisać w testamencie dom na wnuczkę. Zaplanował to wszystko tak, żeby Julka zamieszkała z babcią i w ten sposób dała jej opiekę na starość. Mój były po prostu wymyślił dla siebie wygodne rozwiązanie.

Jak można być takim obłudnikiem?! Rzucił mnie jak starego, niepotrzebnego buta, a teraz próbuje mi wcisnąć kit, że zrobił coś dobrego dla naszej córki.

Najgorsze jednak to, co się dzieje teraz. Tłumaczę córce, która jest jeszcze młodziutka, że nie warto przyjmować takiego prezentu, że to nie jest „dar niebios”, tylko zwykłe żerowanie na niej. Przed nią całe życie, po co niszczyć je sobie niańczeniem schorowanej babki, która nawet nigdy jej nie powiedziała, że ją kocha.

Ona jednak chyba dała się zaślepić, bo nawet nie chce mnie słuchać. Mówi, że to jak wygrać na loterii i trzeba nie mieć rozumu w głowie, żeby odmówić. Przecież to biedne dziecko nawet nie wie na co się pisze. Ja sama opiekowałam się swoim leżącym ojcem i do dziś mam problemy z kręgosłupem.

Mam do tej kobiety tak duży żal… Jeśli moja córka nie przejrzy na oczy, to nigdy nie wybaczę teściowej. Byłemu mężowi tym bardziej, bo przecież to on był mózgiem tego całego przedsięwzięcia.

-->