Kiedy mój syn przyszedł do mnie bardzo głodny, zrozumiałam, że coś tu jest nie tak.

Tydzień temu mój syn, Michał, przyszedł do mnie z wizytą. Jak tylko przekroczył próg, powiedział, że jest bardzo głodny. Akurat przygotowywałam kolację, więc razem zjedliśmy posiłek, a potem Michał poprosił o dokładkę. Wszystko zjadł w mgnieniu oka, co sprawiło, że zrozumiałam, że coś jest nie tak. Tego dnia połowa moich produktów została zjedzona przez syna.

Następnie Michał zaczął do mnie przyjeżdżać codziennie, specjalnie, żeby zjeść. Zaciekawiło mnie, co jest na rzeczy. I wtedy syn opowiedział, że jego żona, Marta, przestała gotować. Czasami kupuje jedzenie z supermarketu, które jest niejadalne. Michał ma teraz 30 lat. On i Marta pobrali się, gdy mieli po 25 lat. Wkrótce urodziła się ich córka, Zuzanna. Michał jest moim jedynym synem, którego kocham ponad wszystko, ale Zuzię pokochałam jeszcze bardziej.

Na początku bardzo polubiłam Martę. Podobała mi się, ale z czasem zaczęłyśmy się często kłócić i nasze dobre relacje popsuły się. Kilka lat temu Michał dostał pracę w dużej, rozwijającej się firmie, z solidną pensją, lecz wkrótce firma zbankrutowała, a Michał stracił pracę. Marta pracowała długo na swoim stanowisku, ale po narodzinach dziecka zrezygnowała. Michał na początku dobrze sobie radził, ale po stracie pracy pieniędzy zaczęło brakować. Zaczął intensywnie szukać pracy, ale mimo jego znakomitych dyplomów, nie udało mu się znaleźć zatrudnienia.

Mieszkamy w małym mieście i dobrze płatna praca nie jest łatwo dostępna. Odmówiono mu kilkakrotnie podczas rozmów kwalifikacyjnych i wkrótce się poddał. Obecnie Michał nie pracuje już prawie rok.

Marta jest na niego zła, ponieważ byli pewni, że będą w stanie utrzymać dziecko, dlatego zdecydowali się na potomstwo. A teraz wszystko jest pod znakiem zapytania. Marta znalazła już sobie pracę i postanowiła w ten sposób zemścić się na Michale. W domu nic nie gotuje, sama je w pracy i wraca do domu syta.

W lodówce są tylko produkty dla dzieci, dlatego Michał musi przychodzić do mnie, żeby zjeść. Marta ma takie podejście: jest mężczyzną, sam powinien kupować produkty i przyrządzić sobie posiłek, a to, że nie ma pracy – to nie jej problem.

Jestem rozczarowana Martą. Ona nie dba o męża. Nie interesuje jej to, czy on będzie głodny, czy zdoła coś zjeść. A ja mogę gotować dla syna. Nie sprawia mi to żadnego problemu. Co więcej, dzięki temu syn często bywa u mnie, co sprawia mi tylko radość, bo go bardzo kocham.

-->