Ostatnio obudziłam się z bólem głowy i gorączką. Nie miałam siły wstać z łóżka, każdy ruch sprawiał mi ból. Liczyłam na jakąkolwiek pomoc ze strony mojego męża, ale on zirytowany brakiem śniadania wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Czy naprawdę nie zauważył, że jestem chora? Czy jego śniadanie było ważniejsze niż moje zdrowie?
Wyszłam za mąż młodo, musiałam. Nie miałam nawet dziewiętnastu lat, kiedy urodziła się nasza córka. Mój mąż jest ode mnie starszy o cztery lata. Zaraz po ślubie jego matka podarowała nam dwupokojowe mieszkanie po swoich zmarłych rodzicach. Mieszkaliśmy blisko, bo zaledwie dwie ulice od niej. Ale nigdy nam się nie narzucała, przed przyjściem do nas zawsze do mnie dzwoniła. Nigdy też mnie za nic nie krytykowała, ale wiecznie powtarzała:
– Nie pracujesz, nie przynosisz pieniędzy do domu, więc dbaj o męża i wyręczaj go we wszystkim. Nie waż się kazać pracować mu przy domu.
A tego dnia mąż musiał poskarżyć się na mnie mamie, że rano poszedł do pracy bez śniadania, bo nie minęło dwie godziny, jak pukała do drzwi. Myślałam, że czeka mnie awantura, byłam wręcz pewna, że stanie po jego stronie, jak zawsze. A jakie było moje zdziwienie, kiedy powiedziała:
– Nie przejmuj się. Tu nie ma nic skomplikowanego, mógł wstać wcześniej i sam sobie zrobić jajko z kanapką. Niech nie zrzuca wszystkiego na Ciebie.
To było takie miłe z jej strony. Przed ślubem nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że takie teściowe istnieją.
A gdyby jeszcze tego było mało, zauważyła, że w roku pokoju leży cały stos niewyprasowanych koszul. Od dłuższego czasu miałam problem z ich wyprasowaniem, a mąż wciąż był niezadowolony, że krawędzie nie są idealne. Ale jak wyprasować tak, by nie było ani jednego zagniecenia? Teściowa to zauważyła, więc o wszystkim jej opowiedziałam. Myślałam, że mnie zbeszta albo zacznie uczyć, jak to zrobić dobrze, ale ona wyjęła telefon i od razu zadzwoniła do syna:
– Twoja żona nie jest niewolnicą! Następnym razem, jak nie będzie Ci się podobało, weź koszulę i wyprasuj sam, jeśli zajdzie taka potrzeba.
I wiecie, już od tygodnia nie prasuję ubrań męża. Nie wiem, czy ludzie się zmieniają, czy po prostu ja nie dostrzegałam tej strony mojej teściowej, ale jeszcze nigdy nikt mnie tak nie zaskoczył.
Kto jeszcze ma tyle szczęścia ze swoją teściową? Podzielcie się swoimi historiami!