Miałam niezbyt dobrą teściową. Może nie była tak irytująca, jak inne, nie zasypywała mnie nieustającą krytyką, ale mimo to nasza relacja przynosiła więcej szkód, niż korzyści.
Teraz teściowa jest na emeryturze, więc ma dużo wolnego czasu. Karmi bezdomne koty, chodzi do teatru z przyjaciółkami, hoduje kwiaty przy domu. Szczególnie lubi odwiedzać mnie i przypominać, że źle wyszorowałam kafelki w łazience, nie wyczyściłam kuchni z tłuszczu, czy nie odkurzyłam dywanu. Ma własne klucze do mojego mieszkania, aby zajmować się nim, gdy jesteśmy nieobecni.
Ostatnio wyjechaliśmy z mężem na wakacje w góry. Teściowa przyszła i najpierw zaczęła prać zasłony, ale potem postanowiła przygotować nam dżemy i konfitury. Przygotowała słoiki. Okazało się jednak, że były wadliwe i jak tylko nalała do nich gorący dżem, jeden ze słoików pękł. Cały malinowy dżem wylądował na ścianach kuchni. Musiała wszystko wyszorować, więc w mieszkaniu unosił się ostry zapach detergentów, ale i tak niewiele to dało. Zresztą, podczas walki z dżemem zupełnie zapomniała o zasłonach, które przez dwa dni leżały w pralce.
Kiedy wróciliśmy do domu i zobaczyłam zniszczone zasłony, klejącą się podłogę w kuchni, wysmarowane dżemem kafelki koło kuchenki, łzy same napłynęły mi do oczu. Dlatego, gdy teściowa wyjechała na kilka dni na działkę, postanowiłam się zemścić, choć w inny sposób. Wzięłam klucze do jej mieszkania i zrobiłam tam idealny porządek. Wyczyściłam płytę indukcyjną, dokładnie wysprzątałam łazienkę, wszystko pięknie ustawiłam na półkach, a w kuchni wszystkie filiżanki i talerzyki błyszczały. Kiedy teściowa wróciła z działki, była oszołomiona. Sama przyznała mi, że jestem idealną gospodynią i nawet przeprosiła, że wcześniej tak mnie osądzała.