Kiedy syn zaproponował mi sprzedaż mieszkania i podział pieniędzy, nie zgodziłam się, ale teraz nie wiem, czy postąpiłam słusznie.

– No dobrze, zostań sobie w swoim wielkim mieszkaniu. Nie obchodzi Cię, że twój syn będzie bezdomny! – wykrzyczał Bartek wychodząc z mojego domu i nie odzywał się do mnie przez kilka dni.

Wychowywałam syna samotnie, ale nigdy wcześniej nie dochodziło do takiego rodzaju konfliktów. Co prawda Bartek nie był najbardziej posłusznym dzieckiem, ale nigdy nie narzekałam. Dorósł, skończył szkołę, odbył służbę wojskową, wrócił i zaczął pracować. Mieszkał razem ze swoją dziewczyną, a i ja niedawno też zaczęłam nowy etap w swoim życiu, ale Bartek nie akceptował moich wyborów.

Wszystko zmieniło się tydzień temu, kiedy Bartek przyszedł do mnie z prośbą. Powiedział, że rozstał się z dziewczyną i nie ma gdzie mieszkać. Proponował mi sprzedaż mojego trzy-pokojowego mieszkania i podział pieniędzy. Obecnie mieszkam w tym mieszkaniu ze swoim partnerem Mikołajem, który nie ma innego mieszkania. Gdy odmówiłam, zasugerował mi, że Mikołaj jest ze mną tylko dla mieszkania. Ja jednak byłam pewna, że to nie jest prawda.

Nigdy nie planowałam sprzedawać mieszkania, w którym spędziłam całe swoje życie, więc zaproponowałam synowi wspólne mieszkanie, ale ten tylko odpowiedział:
-Co, z tym twoim Mikołajkiem w jednym salonie? Nigdy w życiu!

Wtedy tylko wzruszyłam ramionami i zamknęłam drzwi przed nosem syna.

Kto, według Was, ma rację w tej sytuacji? Z jednej strony, wiem, że mam prawo nie zgadzać się na żądania syna. Szczególnie, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkanie zdobyłam swoją ciężką pracą, a obok nie miałam silnego męskiego ramienia. Z drugiej strony, Bartek ma też rację przynajmniej z punktu widzenia prawnego, ponieważ jest ciągle tam zameldowany w mieszkaniu i jako mój syn ma prawo do pewnej części. Obecnie sytuacja w mojej rodzinie jest bardzo skomplikowana. Mam nadzieję, że będziemy mogli ją rozwiązać pokojowo.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->