Teściowa ogłosiła, że chce trzeciego i czwartego wnuka. Zamarłam, ale najbardziej zszokowało mnie zachowanie męża.

Niedawno skończyłam 26 lat, mam wspaniałego męża. Nasz syn ma trzy lata. Z mężem dogadujemy się, mamy wspaniałe relacje, żyjemy w pełnej harmonii, a niedługo na świat przyjdzie nasze drugie dziecko. Moi rodzice nie żyją, a my mieszkamy w mieszkaniu męża. Żyjemy na dobrym poziomie, nie musimy spłacać żadnych kredytów, ale już czujemy ciasnotę.

Moi teściowie mają przestronne czteropokojowe mieszkanie. Mają też jedno marzenie – dużą rodzinę, w której zawsze słychać gwar i śmiech. Poza moim mężem, nie mają innych dzieci. On jest ich jedynakiem. Myślę, że dlatego chcą mieć wielu wnuków. Kiedy mój syn miał siedem miesięcy, teściowa rozpoczęła swoją śpiewkę o tym, że powinniśmy pomyśleć o drugim dziecku. Co najdziwniejsze, mój mąż zgodził się z mamą. On też chce mieć dużą rodzinę. Tak, chce drugiego, trzeciego, czwartego. A co z moją opinią? Mieszkanie taką dużą rodziną w jednopokojowym mieszkaniu jest po prostu niemożliwe, ale boimy się wziąć kredyt, to duża odpowiedzialność. Praca męża jest niestabilna i jego pensja nie jest zbyt wysoka.

Zaproponowałam teściowej, żeby dołożyła nam się finansowo i pomogła kupić większe mieszkanie, ale tylko mnie wyśmiała. Potem zaproponowałam, żeby zamienić mieszkania, ale ten wariant również nie przypadł jej do gustu. Myślałam, że tak będzie dobrze dla wszystkim – oni nie potrzebują tak dużego metrażu. Nie rozumiem ich, chcą wnuków, wręcz ich żądają, ale nie interesuje ich, w jakich warunkach mieszkaniowych będą wychowywać się dzieci. Zapytałam teściową, jak będziemy żyć z dwójką dzieci w małym, jednopokojowym mieszkaniu. Odpowiedziała mi, że mam męża, on powinien nam zapewnić mieszkanie, oni nie mogą nam pomóc; potem dodała, że kiedy byli młodzi, nikt im nie pomagał. Ale przecież mieli tylko jedno dziecko…

-->