Niedawno mój mąż powiedział mi: „Wyrzuć swoją córkę z domu. Będzie mieszkać z Tobą aż do siwizny?”. A potem opowiedział historię…

Odkąd się znamy, żyłam w przekonaniu, że jego rodzice to nie byli jego biologiczni rodzice. Mówił o tym, jak cierpiał z ich rąk, że matka straciła swoje pierwsze dziecko, a później go adoptowała. Teraz nagle postanowił wyznać mi prawdę.

Byliśmy małżeństwem przez trzy lata. Nie mamy wspólnych dzieci, a teraz rozumiem, że to może i dobrze. Zastanawiam się, jak mogę dalej z nim żyć? Nie wydaje się czuć winnym, nie okazuje mi żadnej empatii. Jak można tak postępować z bliskimi?

Zaczęło się wszystko trzy lata temu, gdy poznaliśmy się na portalu randkowym. Po dwóch tygodniach zaczęliśmy mieszkać razem w wynajętym mieszkaniu. Mam córkę z pierwszego małżeństwa, ona ma teraz osiemnaście lat. Córka mieszkała w jednym pokoju, my z mężem w kuchni.

Po miesiącu powiedział, że musi jechać zagranicę do pracy. Ostatecznie wrócił po tygodniu z wymówką, że nie ma dla niego nigdzie pracy. A ja wiem, że nie starał się znaleźć zajęcia, chce żyć tylko na mój koszt. Wielokrotnie był nieuprzejmy w stosunku do mojej córki, a ja często musiałam stawać w jej obronie.

Niedawno oznajmił mi na trzeźwo, że powinnam wyrzucić córkę z domu. I to nie koniec zaskoczeń. Okazało się, że przez trzy lata kłamał mi na temat swojego pochodzenia. Opowiadał mi o tym, jak jego rodzice go adoptowali i jak źle się z nim obchodzili, a okazało się, że byli to jego biologiczni rodzice.

Nie mogę zrozumieć, jak mógł kłamać przez te wszystkie lata, mówiąc, że jego matka go nie urodziła. Jak mógł tak obrabiać swoich rodziców za plecami? Czuję się zawiedziona i oszukana.

Rozważam teraz naszą przyszłość i zastanawiam się, czy jest sens w dalszym kontynuowaniu tego związku. Muszę przemyśleć, co będzie najlepsze dla mnie i mojej córki, która zawsze była dla mnie na pierwszym miejscu. Mam nadzieję, że uda mi się podjąć właściwą decyzję.

Powiem Wam, że nawet rozmawiając z moimi najbliższymi przyjaciółkami, zdawałam sobie sprawę, że wiele z nich zauważyło zmiany w moim zachowaniu przez ostatnie lata. Stałam się bardziej zamknięta w sobie, unikałam spotkań towarzyskich i rzadko pokazywałam swoje uczucia. Były dni, gdy czułam się kompletnie zagubiona i przerażona tym, co przyszłość przyniesie dla naszej rodziny. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek odzyskam poczucie bezpieczeństwa i zaufania.

Córka, mimo że jest już dorosła, również odczuwała skutki tej trudnej sytuacji. Zauważyłam, że zaczęła się bardziej zamykać w swoim pokoju, a jej oceny w szkole spadały. Nie raz zastanawiałam się, czy nie powinnam z nią porozmawiać, wyjaśnić całą sytuację, ale bałam się jej reakcji. Chciałam ją chronić przed tym całym chaosem.

Zastanawiałam się tylko, skąd wziął się ten kłamca w moim zyciu, którego teraz mam za męża. Czy faktycznie od początku naszej znajomości był taki, czy może coś go zmieniło w ciągu tych kilku lat? Może to była moja wina? Czy mogłam zrobić coś inaczej, żeby uniknąć tej sytuacji? Te pytania krążą mi po głowie każdego dnia.

Muszę przede wszystkim myśleć o sobie i o córce, tak mi się wydaje. Nasze szczęście i dobrostan są najważniejsze. Teraz stoję przed trudnym wyborem – czy kontynuować ten toksyczny związek czy też odciąć się od przeszłości i zacząć wszystko od nowa. Jedno jest pewne – już nie potrafię być tą samą osobą, co wcześniej.

-->