Moja córka dostała w szkole zadanie, aby zrealizować wspólny projekt z jedną z dziewczyn. Córka upierała się, że nie będzie tego robiła, więc starałam się dowiedzieć, dlaczego. Powiedziała mi, że ta dziewczyna zawsze śmierdzi i nie chce z nią rozmawiać. Zaczęłam pytać innych rodziców, co to za dziewczyna. Powiedziano mi, że pochodzi z biednej rodziny. Ma tylko matkę, wielu braci i sióstr. Matka utrzymuje wszystkie dzieci, a ojciec ich opuścił. Bardzo mi było ich szkoda i postanowiłam pójść z wizytą, aby jakoś pomóc.
Pamiętam, że moje dzieciństwo też nie było łatwe. Rodzice robili wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić mnie i mojemu bratu godne dzieciństwo. Zebrałam z domu wszystkie niepotrzebne rzeczy, wszystko umyłam i wyczyściłam. Wzięłam też zabawki, którymi moja córka już nie bawi się. Przecież, jeżeli tam są dzieci, lepiej niech się bawią, niż żeby zabawki leżały bezczynnie. Nawet wzięłam ze sobą garnek z zupą, na wszelki wypadek. Przyszłam do domu tej dziewczynki i byłam w szoku.
Tak, ich warunki były bardzo skromne, ale najbardziej zaskoczył mnie bałagan, który panował w mieszkaniu. Wszystkie tapety były podarte, na meblach warstwa kurzu, wszędzie leżały brudne ubrania dziecięce, kuchnia pełna brudnych naczyń, wszędzie tłuszcz z gotowania. A potem spotkałam matkę rodziny. Śmierdziała brudem, potem i niepranymi ubraniami. Zaczęła skarżyć mi się na brak pieniędzy. Bałagan usprawiedliwiła tym, że ma dużo dzieci, a nie ma czasu sprzątać za nimi. Zostawiłam wszystko, co przyniosłam dla nich – i od razu uciekłam. Było mi bardzo nieprzyjemnie w ich mieszkaniu – nawet siedzenie na krześle było obrzydliwe, bo wszystko było lepkie.
Rozumiem biedę, przecież wiele rodzin żyje od pierwszego do pierwszego. Ale dla mnie nie ma usprawiedliwienia na bałaganiarstwo. Znam wiele samotnych matek, które chwytają się każdej pracy byle tylko zapewnić dzieciom dobry start, ale nigdy nie widziałam u nich nieporządku, zawsze są schludne i mają czysto.