Od wielu lat mieszkam za granicą. Wyszłam tam za mąż i urodziłam dwoje dzieci. Mój mąż zawsze dobrze się mną opiekował, pomimo, że kiedyś nie miałam ani grosza. Jego rodzice również zaakceptowali mnie jak swoje,własne dziecko. Mieli jeszcze córkę. jednak zawsze traktowali nas wszystkich jednakowo.
Ja sama urodziłam się w małej wiosce pod Rzeszowem. Moi rodzice żyli w biedzie. Całe dzieciństwo jedliśmy tylko to, co sami uprawialiśmy na polu. Pomagały nam nasze własne zwierzęta. Mama z tatą pracowali całodobowo, więc mieli niewiele czasu dla mnie. Już wtedy wiedziałam, że trzeba stamtąd uciekać, bo nic dobrego mnie tam nie czekało.
Miałam szczęście spotkać Adama, gdy pracowałam w mieście. Poznaliśmy się, kiedy odwiedzał swoją rodzinę. Od tego czasu, nie rozstaliśmy się. Później zmarli moi rodzice i została mi tylko starsza siostra.
Codziennie wspominam o Natalii. Ona została w starym domu na wsi razem ze swoim mężem, traktorzystą. Widujemy się rzadko od czasu, kiedy przeprowadziłam się za granicę. Odległość jest duża, a każdy ma swoje życie i swoje troski. Jednak regularnie rozmawiamy przez telefon. Natalia zawsze mówi, że u nich wszystko w porządku. Ma trójkę dzieci i nie wiem, jak jej udaje się je wychowywać na wsi, skoro ja ledwo daję radę z dwójką, w dużo lepszych warunkach.
Przez cały ten czas, wierzyłam słowom mojej siostry, ale kiedy odwiedziłam ją, byłam przerażona. Sąsiedzi od dawna wybudowali nowe, wysokie wille, a nasz rodzinny dom, nic się nie zmienił. Stoi płot, który ojciec zrobił własnymi rękami, a w środku wiszą zasłony, wyszyte przez mamę. Mimo, że wszystko było wyszorowane i zadbane, bieda i starość były widoczne.
Nawet moi siostrzeńcy byli ubrani skromnie. Bardzo cieszyli z mojego przyjazdu, a jeszcze bardziej byli szczęśliwi z drobiazgów, które im przywiozłam. Natalia witała mnie smutnym uśmiechem i od razu zaprosiła do stołu.
Wieczorem wrócił do domu jej mąż. Rzucił mi jakieś słowo i usiadł jeść. Przez cały ten czas, Natalia siedziała z opuszczonymi oczami. Patrzyłam na jej zapracowane ręce i rozumiałam, jak jej naprawdę trudno się żyje. Tymczasem mój szwagier skończył posiłek, odsunął talerz i poszedł spać. Po drodze, rozsypał okruchy chleba prosto na ziemię.
Było widoczne, że moja siostra czuła się zakłopotana. Spojrzała winnym wzrokiem, jakby mówiąc: „Przepraszam, że mieszkam w takich warunkach”.
Później okazało się jeszcze więcej. Naprawdę jej mąż nie pracuje nigdzie i przez całe dni gdzieś znika w wiosce. Do domu wraca wieczorem i zawsze jest rozdrażniony. Nie obchodzi go żona i dzieci. Całą rodzinę utrzymuje Natalia.
Nie wytrzymałam i poradziłam jej, żeby się rozwiodła, ma zaledwie 49 lat. Bez męża będzie jej łatwiej żyć, a może nawet kogoś pozna. Jednak ona stanowczo odmówiła takiego pomysłu. Mają wspólne dzieci, a co powiedzą sąsiedzi?
Gościłam u niej przez tydzień i przez ten czas, starałam się do niej dotrzeć, ale wszystko na marne. Po wyjeździe zostawiłam jej znaczną sumę pieniędzy.
Wróciłam do domu z żalem. Oczywiście, opowiedziałam wszystko mężowi. Adam nie rozumie, jak to w ogóle jest możliwe. Również było mu szkoda Natalii, więc razem zastanawiamy się, jak jej pomóc. Smutne jest tylko to, że ona sama nie zdaje sobie sprawy, jak trudne jest jej życie. Wydaje jej się, że tak powinno być. Po prostu nie wyobraża sobie, że może być inaczej. Jednak my z mężem, postaramy się zrobić wszystko, aby to zmienić.
Jak byście postąpili na moim miejscu?