Mąż postawił mi ultimatum, bo zaczęłam zarabiać więcej niż on. Dał mi wybór: albo go słucham, albo on odchodzi

Nasz związek z mężem nie był idealny, ale dobrze się dogadywaliśmy. Kłóciliśmy się, ale potrafiliśmy iść na kompromis. Pracowałam jako kasjerka. Czułam się przygnębiona, zawsze chciałam się realizować, ale życie potoczyło się inaczej. Pewnego dnia rozmawiałam z mężem na ten temat, poparł mój pomysł, mówiąc, że nawet jeśli to nie przyniesie dochodów, jest gotowy przejąć na siebie całą odpowiedzialność finansową. W dzieciństwie chodziłam do szkoły artystycznej, a po niej studiowałam na wydziale architektury przez pięć lat. Od dziecka marzyłam, że zostanę artystką.

Każdy dzień był dla mnie ogromnym stresem, kiedy pracowałam w sklepie. Chciałam uciec i dopóki nie jest za późno, spróbować zrealizować swoje marzenie. Więc zrezygnowałam z pracy. Wydałam ostatnią pensję na zapasy artystyczne, kupiłam wszystko, czego potrzebowałam, przekształciłam pokój w mini-pracownię i zaczęłam malować. Na początku bałam się, że mi się nie uda.

Jednak już niedługo zauważyłam, a mąż potwierdził, że radzę sobie dobrze, że nie straciłam swoich zdolności. Przez pierwszych kilka miesięcy moja działalność nie przynosiła żadnych dochodów. Pewnego dnia nasz syn przyszedł i zaproponował zarejestrowanie mnie na pewnej platformie, gdzie artyści wystawiają swoje prace, a klienci je kupują. Wystawiłam dużą cenę, bo uważałam, że moje prace są tego warte.

I pewnego ranka dostałam zamówienie. Wzięłam obraz i biegiem wysłałam go klientowi. Następnie przyszło kolejne zamówienie i kolejne… Na początku mąż był ze mnie dumny, potem zauważyłam, że mu się nie podoba, że dobrze zarabiam. Zaczął wywoływać kłótnie z byle powodu, obrażać się. Wkrótce okazało się, że wszystko to dlatego, że z jednego obrazu zarabiam więcej niż on w ciągu dwóch miesięcy pracy.

Byłam zszokowana, że mu się to nie podoba. Mamy wspólny budżet. Inny człowiek by się cieszył. Po kilku miesiącach oświadczył, że chce, żebym przestała sprzedawać obrazy i zarabiać na tym. On sam może utrzymać naszą rodzinę. Zaproponowałam, żeby oszczędzać pieniądze, które zarobiłam na przyszłość dzieci. Ale on kategorycznie odmówił. Ja sam mogę utrzymać dzieci”. Nigdy nie myślałam, że spotkam się z czymś takim.

To bardzo dziwne, nie rozpoznaję mojego męża. Ale najciekawsze było na końcu. Uderzył pięścią w stół i postawił mnie przed wyborem: albo go słucham, albo on odchodzi. Milczałam, on wyszedł. Jak można ze swoich egoistycznych pragnień zabronić ukochanej osobie realizacji marzenia? Czy nie cieszyć się jej sukcesem? Tak postąpił ze mną. Wczoraj dostałam papiery rozwodowe, nie mogę przestać płakać. Przestał interesować się mną i dzieckiem, z dnia na dzień, a wszystko przez męską dumę.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.    

-->