Rozumiem, że teraz życie jest dosyć trudne – nikt nie dostaje mieszkania od państwa i trzeba na nie zarobić samemu. Ale dlaczego to ma być mój problem? Tak, mam dwóch synów, którzy są na tyle dorośli, że wkrótce założą własne rodziny, ale to jest ich problem, żeby utrzymać swoje żony i dzieci.
Mój najstarszy syn, Miłosz, powiedział mi niedawno, że planuje się ożenić. Oczywiście cieszę się z jego powodu, a moja przyszła synowa jest całkiem miłą i uroczą dziewczyną. Ale nie aż tak, żebym chciała z nią mieszkać pod jednym dachem. A mój syn spokojnie przyszedł i powiedział, że na początku będą mieszkać u nas, w jego pokoju, a potem jakoś tę kwestię rozwiążą.
Od razu zaprotestowałam – skoro jest gotowy do małżeństwa, to niech będzie gotowy na to, żeby wynająć osobne mieszkanie. W moim domu na pewno nie będzie dwóch gospodyń, a ja nie mam ochoty ani siły, żeby karmić jego i jego żonę.
Miłosz się obraził i nazwał mnie egoistką. Może i tak jest, ale dokładnie pamiętam, jak zaraz po ślubie musiałam mieszkać w domu mojego męża. Nie mogę powiedzieć, że to był koszmar, ale przyjemnie też nie było. Teściowa, chociaż jest dość spokojną osobą, często urządzała mi awantury i kłótnie. Chciała, żeby wszyscy w jej domu żyli według jej zasad, a ja się buntowałem i robiłam jej na przekór. Potrafiłyśmy całymi tygodniami ze sobą nie rozmawiać albo pokłócić się przy wszystkich – cała rodzina wiedziała o naszej trudnej relacji. Teściowa krytykowała wszystko, co robię – jak sprzątam, jak gotuję, jak się ubieram i jak mówię. Po prostu wszystko ją we mnie denerwowało.
Trwało to ponad rok, dopóki nie przeprowadziliśmy się do naszego własnego mieszkania, w którym zostałam pełnoprawną gospodynią. Wtedy uważałam, że to ja mam rację, a moja teściowa jest złą kobietą, która nienawidzi swojej synowej.
Teraz patrzę na to pod innym kątem. W pewnym wieku zależy ci na spokoju i harmonii – nie masz ochoty dzielić domu z innymi ludźmi. Chcesz przyjść do swojego mieszkania i robić to, co chcesz, a nie myśleć o tym, że możesz komuś przeszkadzać. Nie chcesz, żeby ktoś obcy wszedł do twojego domu i miał w nim takie same prawa jak ty – to jest twój dom i ty w nim rządzisz. Nie chcę mieć złych relacji z moimi dziećmi z powodu codziennych niesnasek. Nie chcę być teściową, która nienawidzi swojej synowej.
Dlatego lepiej od razu zamieszkać osobno i się nawzajem odwiedzać – myślę, że mój syn to zrozumie i za jakiś czas mi za to podziękuje.