Moja mama niedawno zaczęła żyć całkowicie sama: rozstała się z ojcem, a mój brat mieszkał z nią do swoich 24 lat, zanim postanowił przeprowadzić się do swojej dziewczyny. Sama mi się przyznała, że czuje się nieswojo samotnie w pustym domu, brakuje jej żywej komunikacji i bliskich osób.
Oczywiście, było mi jej szkoda, ale spodziewałam się, że się do tego przyzwyczai. Zaproponowałam jej, by zamieszkała ze swoją siostrą, która również została sama, ale mama nie chciała – powiedziała, że nie będą w stanie razem żyć, ponieważ siostra ma bardzo trudny charakter.
Po wyjeździe brata mama zaczęła często odwiedzać nas z mężem: na święta i po prostu w tygodniu. Nigdy jej tego nie odmawialiśmy, zawsze byliśmy zadowoleni z jej wizyt. Sami również odwiedzaliśmy ją i nawet zabieraliśmy ją z sobą na wycieczki do rodziców męża. Stale staraliśmy się, by nie czuła się samotna, by wiedziała, że ma przyjazną i dobrą rodzinę, dzieci, które nigdy jej nie zostawią, ale zawsze będą obok.
I wszystko było bardzo dobrze, dopóki z mężem nie urodził się syn. Wtedy mama sama poprosiła, by zamieszkać u nas przez pierwszy miesiąc po tym, jak wypisano mnie z niemowlęciem do domu, argumentując, że będzie mi pomagać z niemowlęciem, nauczy mnie wszystkiego i podzieli się swoim macierzyńskim doświadczeniem.
Byliśmy z mężem na tak, i rzeczywiście okazało się, że bardzo nam pomogła z dzieckiem. Ale liczyliśmy, że moja mama zamieszka u nas nie długo, a ona mieszkała u nas już całe dwa miesiące i, wszystko na to wskazuje, nie planuje w ogóle wracać do siebie do domu. Mama mówi, że jej mieszkanie stoi puste na darmo i że trzeba znaleźć lokatorów. A czynsz, który będą płacić, będzie dla naszego domowego budżetu bardzo dobry.
Jesteśmy z mężem oczywiście bardzo wdzięczni mojej mamie za wszystko, co dla nas zrobiła, ale jesteśmy już zmęczeni ciągłą jej obecnością i chcielibyśmy zostać sami. Jest emerytką, więc spędza całe dni w domu i wprowadza w naszym domu „swoje porządki”: przestawia rzeczy bez pozwolenia, rządzi w kuchni.
A my z mężem chcemy mieć swoje, osobiste mieszkanie, tylko dla naszej młodej rodziny. Poza tym, nasze mieszkanie nie jest na tyle duże, by mogła w nim mieszkać jeszcze jedna dorosła osoba, a czasami męża irytuje, że nie może chodzić po domu tak, jak mu wygodnie, i zachowywać się tak, jak chce – mama mu mówi, co ma robić, i codziennie go poucza za to, że nie pomaga mi w domu.
Próbowałam spokojnie porozmawiać ze swoją mamą i wyjaśnić, że młoda rodzina powinna żyć oddzielnie od swoich rodziców, ale ona się z tym nie zgadza. Według niej żyć z babcią dziecku – to bardzo dobrze, i sami z takim małym dzieckiem sobie nie poradzimy. Nie wiem, jak przekonać moją mamę, że my z mężem – dorośli ludzie, i doskonale sobie poradzimy bez niej.
Oczywiście, szkoda mi, że na schyłku swoich lat została sama, ale sama wybrała tę drogę – nikt nie zmuszał jej do rozwodu z ojcem, i teraz nikt jej nie przeszkadza szukać sobie męża. Ja nie mogę wyrzucić mamy z własnego domu, a ona nas w ogóle nie rozumie. Nawet nie wiem, jak postąpić właściwie, by się z nią nie kłócić.