Za Andrzeja wyszłam za mąż wcześnie, miałam dopiero 18 lat. Andrzej miał 22, już pracował i zarabiał całkiem nieźle. Pieniądze dla mnie ogromne. Kochaliśmy się i byliśmy bardzo szczęśliwi. Zamieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu, które dała nam teściowa. Zresztą, teściowa traktowała mnie jak własną córkę, nawet się tego nie spodziewałam.
Pół roku po ślubie mieliśmy chłopca, a jeszcze dwa lata później dziewczynkę. Byłoby trudno poradzić sobie, gdyby nie teściowa, nie wiem jak bym sobie poradziła. Mąż spędzał dużo czasu w pracy, ja wychowywałam dzieci, starałam się być dobrą gospodynią we wszystkim. Smacznie karmiłam rodzinę, dokładnie sprzątałam nasze mieszkanie.
Gdy dzieci podrosły, poszłam pracować do przedszkola jako niania. Pensja choć niewielka, ale to mój wkład do rodzinnego budżetu. Jakoś łatwiej było mi kupić jeszcze jedną zabawkę dla dzieci, niż nową rzecz dla siebie. Chętnie przyjmowałam ubrania od siostry męża i cieszyłam się, że zaoszczędziłam dla rodzinnego budżetu. Kosmetyków nie kupowałam, nigdy nie odwiedzałam salonu piękności.
Efektem tego, że całkowicie przestałam dbać o siebie, dowiedziałam się, że mąż mnie zdradza. Nalegał na rozwód i obiecał podzielić mieszkanie, zostawiając mi kawalerkę. Ile łez wylałam, tylko Bóg wie.
Ale moja teściowa postanowiła inaczej. Dosłownie wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na zakupy. Bardzo trudno jest kupować dla siebie rzeczy, jeśli dotąd myślało się przede wszystkim o rodzinie, a potem o sobie. Jednak kupiłam kosmetyki, zmieniłam swoją garderobę, odwiedziłam salon piękności i nawet sama sobie się spodobałam.
Andrzej, widząc wszystkie zmiany, które zaszły we mnie, zaczął znowu zwracać na mnie uwagę, wydawało mi się, że zakochał się we mnie na nowo. Rodzinę udało mi się zachować i wszystko dzięki mojej teściowej, gdyby nie ona, zostałabym sama. Dziękuję jej za wszystko bezgranicznie.