Zawsze byłem samodzielnym dzieckiem. Wcześnie zacząłem pomagać rodzicom w pracach domowych, rąbać drewno, dbać o zwierzęta w domu. Miałem jeszcze siostrę, ale jako starszy brat musiałem wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Szczerze mówiąc, nie chciałem już takiego życia na wsi, nie widząc nadziei na jakiś rozwój, nie otrzymując odpowiedniego wykształcenia. Byłem bardzo inteligentny, nieważne, jak nieskromnie to zabrzmiało. Matematyka i fizyka były moimi ulubionymi przedmiotami, przez całą szkołę.
Kiedy kończyłem szkołę, powiedziałem matce i ojcu, że chcę iść na studia w mieście. Wiesz, co usłyszałem w odpowiedzi?
– Jakie studia? Chcesz nas zostawić, a kto nam pomoże? Ania jest jeszcze za mała do pracy i nie będzie mogła nam pomaga – powiedziała matka.
– Nauki Ci się zachciało? Chcesz zostać uczonym? Tu jesteś nam potrzebny! Do rąbania drewna, pracy w ogrodzie i warsztacie! Zapomnij o studiach! – powiedział ojciec.
Postanowiłem więc działać, jak zawsze na własną rękę. Złożyłem papiery na uczelni, spakowałem się i poinformowałem rodziców, że jadę na drugi koniec kraju na studia. Rozpocząłem studia techniczne na państwowej uczelni i nawet otrzymałem stypendium.
Rodzice byli tak zaskoczeni, że zerwali ze mną kontakt. Ojciec powiedział, że nie ma już syna. „Trudno” – pomyślałem.
Studiowałem, mieszkałem w akademiku i jednocześnie pracowałem, aby jakoś się utrzymać. Rodzice nie odzywali się, nie byli zainteresowani tym czy żyję, czy dobrze się odżywiam, jak sobie radzę. Bardzo mnie to zabolało, miałem żal do nich. Jak rodzice mogli o mnie tak zapomnieć? Nie życzyli mi dobrze, myśleli tylko o sobie! A ja chciałem się uczyć, dostać dobrą pracę, żeby zapewnić dobre życie sobie, a w przyszłości swoim dzieciom.
Tak minął rok. Nie miałem żadnego kontaktu z rodzicami. I nagle sobie przypomnieli o istnieniu syna. Zaczęły się ciągłe telefony, SMS-y od matki, ojca, a nawet siostry. Dowiedzieli się od krewnych, gdzie mieszkam. Myślałem, że przyjadą, ale nie przyjechali.
Przez dwa lata nigdy nie odebrałem od nich telefonu, nie mogłem wybaczyć rodzicom, że mnie opuścili. Bo tak się czułem, że to nie ja ich zostawiłem, ale oni mnie. Byłem w stanie osiągnąć wszystko bez żadnej pomocy.
Wszystko się zmieniło, gdy ciocia zadzwoniła do mnie i poinformowała mnie, że mój ojciec jest przykuty do łóżka od ponad miesiąca, być może wkrótce umrze. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co się stanie, gdy nie będzie ojca, nawet pomimo dotychczasowego braku kontaktu.
Następnego dnia byłem już w swoim rodzinnym domu. Byłem silnym, niezależnym facetem, a płakałem jak dziecko, widząc matkę przy łóżku ojca. Jak ja za nimi tęskniłem…
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.