Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie moja mama i poskarżyła się, że źle się czuje. Ma już 74 lata, więc w jej wieku nadciśnienie i choroby serca są niestety normą.
Moja mama ma dwie córki, mnie i moją siostrę. Wszystkie mieszkamy w tej samej miejscowości. Ja już sama mam wnuki, ale moja młodsza siostra nie ma dzieci, mieszka tylko z mężem, zresztą już trzecim.
Tego wieczoru, kiedy zadzwoniła do mnie moja mama, od razu poszłam do niej i wezwałam lekarza. Zbadał ją i powiedział, że miała zawał serca i dlatego należy ją przewieźć do szpitala.
Pojechałyśmy tam taksówką, żeby nie czekać na karetkę. W tym czasie próbowałam dodzwonić się do siostry, ale jak zawsze była poza zasięgiem. No cóż, jakoś sobie z tym poradzimy, pomyślałam. Nie pierwszy raz wiozłam mamę do szpitala.
Lekarze dokładnie przebadali mamę i znaleźli u niej jeszcze inne problemy zdrowotne. Czekało ją długie i kosztowne leczenie. Doradzili, żeby później przewieźć mamę do Warszawy, bo tam będzie miała bardziej wykwalifikowaną opiekę. No więc zaczęłam szukać pieniędzy.
Oczywiście wszystko, co sama miałam, przeznaczyłam na leczenie mamy, ale to było za mało. Ponieważ siostra wciąż nie odbierała moich telefonów, postanowiłam odwiedzić ją w domu. Nikt nie otworzył mi drzwi, ale sąsiadka z mieszkania obok powiedziała, że Ludmiła z mężem pojechali na trzy tygodnie do sanatorium.
Nigdy nie miałyśmy z siostrą jakichś bliskich relacji, ale o tym, że nie będzie jej w mieście przez trzy tygodnie, mogła mi już powiedzieć.
Kiedy następnego dnia przyszłam do mamy, tak bardzo się biedna martwiła o pieniądze na leczenie, że aż się rozpłakała. Próbowałam ją uspokoić, mówiąc, że nie może się tak przejmować, znajdziemy pieniądze, możemy jeszcze sprzedać dom po dziadkach na wsi.
Ale tutaj czekała mnie niespodzianka. Mama powiedziała, że Ludmiła sprzedała ten dom dwa miesiące temu. Mało tego, w zeszłym tygodniu przyszła do mamy i poprosiła ją o pieniądze na jakąś operację, ponoć damskie sprawy. Mama dała jej wszystko, co miała odłożone, nawet te pieniądze, które trzymała na swój pogrzeb.
Strasznie się wtedy zdenerwowałam… Naprawdę bardzo. Ale nie pokazałam tego po sobie, nie chciałam dodatkowo martwić mamy. Wezmę pożyczkę na to leczenie, a moja siostra niech się wstydzi. Nawet nie będę z nią o tym rozmawiać, dla mnie wszystko jest jasne. Niech sobie siedzi w tym sanatorium i cieszy się życiem. Skoro nie ma sumienia.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.