Nasz rozwód z Tymonem był dla mnie ogromnym zaskoczeniem – pewnego dnia po prostu się spakował i powiedział, że odchodzi. Bez żadnych wyjaśnień i bez przeprosin. Zostałam sama z dwójką dzieci i nie wiedziałam, co mam dalej robić.
Podczas małżeństwa urodziłam dwoje dzieci, dlatego nie miałam kiedy zająć się karierą – poświęciłam się rodzinie. Niektórzy mogą powiedzieć: „I co w tym takiego szczególnego?”, ale dla mnie to nie było wcale łatwe. Nie wszystkie domowe obowiązki sprawiały mi przyjemność.
Tymon utrzymywał wtedy naszą rodzinę, był biznesmenem, więc nie mieliśmy problemów z pieniędzmi. Za to mieliśmy dużo innych – z powodu pracy męża praktycznie nigdy nie było w domu, oddaliliśmy się od siebie i przez to ciągle się kłóciliśmy. Już od dawna wydawało mi się, że nie jesteśmy żadną rodziną, ale nie wyobrażałam sobie, co bym zrobiła, gdybym została sama.
Wkrótce musiałam sobie to jednak wyobrazić, a raczej wymyślić, jak dalej żyć samej z dziećmi. Nasza kolejna rozmowa z Tymonem odbyła się już w obecności jego prawnika. Powiedziano mi, że nie dostanę żadnych alimentów. Że niby dom, który zostawił mi mąż, pokrywa wszystkie ewentualne wydatki z tego tytułu. Z plotek dowiedziałam się, że mój były odszedł do innej kobiety. Wyobraźcie sobie, w jakim byłam stanie – sama wolę już nawet o tym nie pamiętać.
Nie wiem, skąd wzięłam siłę i odwagę, żeby sprzeciwić się Tymonowi, ale postanowiłam walczyć do końca. Ponieważ to przez niego nie pracowałam, tylko zostałam w domu z naszymi dziećmi, pomyślałam, że zasługuję na pomoc finansową po rozwodzie. A co mam niby zrobić z domem? Samo jego utrzymanie kosztuje krocie!
Zebrałam tyle pieniędzy, ile mogłam, część nawet pożyczyłam i wynajęłam najlepszego prawnika. Obiecał, że wygramy tę sprawę i trochę się uspokoiłam. Były mąż nie spodziewał się, że ośmielę się go pozwać, ale nie pozostawił mi innego wyboru. Jak tylko zwietrzył, co się dzieje, od razu przybiegł i zaoferował mi pieniądze. Ale ja byłam na to przygotowana i kategorycznie odmówiłam. Możecie powiedzieć, że źle zrobiłam, ale mój prawnik powiedział, że skoro Tymon zaproponował mi jakąś kwotę, to tylko dlatego, że się bał. Jeżeli się nie wycofamy, możemy liczyć na więcej.
No cóż, nigdy nie chciałam takiego rozwodu i bałam się, jak moje dzieci to zniosą. Jednak dla własnej korzyści finansowej musiałam walczyć. Obwiniam się za to, że doprowadziłam do takiej sytuacji i po 1000 razy analizowałam różne opcje, czy mogłam uniknąć całej tej szarpaniny. Może trzeba było zawrzeć umowę małżeńską, czy coś w tym rodzaju, ale mądry Polak po szkodzie.
Teraz były mąż robi wszystko, co tylko może, żeby utrudnić mi życie, ale ja się zmieniłam i twardo odpieram wszystkie jego ataki. To nawet daje mi jeszcze więcej siły do tego, żeby chronić siebie i moje dzieci. Na pewno w życiu czeka mnie jeszcze wiele wyzwań, ale dam sobie radę ze wszystkim, wiem to.