Rok spotykałam się ze zwyrodnialcem i nawet o tym nie wiedziałam.

Myślę, że pojęcie „abuser” jest już znane wielu osobom. Dla tych, którzy wciąż nie wiedzą, kto to jest, wyjaśniam. Abuser jest dominującym partnerem w związku, który znęca się fizyczne lub psychiczne i uznaje przemoc nad drugą osobą. Mówiąc najprościej, jest to osoba, która manipuluje tobą moralnie, jest zazdrosna i może uciekać się do rękoczynów.

Myślałam, że nigdy się z tym nie spotkam, ale bardzo się myliłam. Żadnej dziewczynie nie życzę tego, przez co przechodziłam przez ostatnie miesiące.

Przyszłego męża poznałam latem ubiegłego roku. Wydawało się, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Witek bardzo dobrze się mną opiekował, kupował kwiaty, prezenty, zabierał mnie do kina i restauracji. Był trochę starszy ode mnie. Witek był odnoszącym sukcesy mężczyzną, prowadził własny biznes. Z takim człowiekiem, wydawało mi się, będę bezpieczna pod każdym względem.

Tak było przez pierwsze pół roku naszej znajomości. Później Witek oświadczył mi się, oczywiście zgodziłam się, bo jak można odmówić takiemu mężczyźnie? Zaczęłam wyobrażać sobie idealne i szczęśliwe życie małżeńskie, ale wtedy nie wiedziałam, co będzie na mnie czekać.

Dwa miesiące po oświadczynach wzięliśmy ślub. Wszystkie koszty z tym związane wziął na siebie Witek. Rodzice byli wtedy szczęśliwi, że znalazłem tak bogatego i hojnego mężczyznę. Pojechaliśmy w podróż poślubną, a miesiąc później zaczęły się dla mnie prawdziwe tortury.

Mąż był bardzo zazdrosny o mnie. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale teraz wszystko stało się jasne jak biały dzień. Pracowałam wtedy w firmie, ale musiałam niej odejść — Witek powiedział, że pracuje tam wielu mężczyzn, a on po prostu umierał z zazdrości. „No cóż, on mnie po prostu bardzo kocha” – próbowałam się pocieszyć.

Później całkowicie zabronił mi rozmawiać ze swoimi koleżankami. Wydawało mi się wtedy, że postanowił ukryć mnie przed całym światem. Wtedy zgłaszałam mojemu ukochanemu, co robię i dokąd idę. Kiedyś zadzwoniła do mnie mama i zaprosiła mnie do odwiedzenia ich, ponieważ nie widziała mnie długo, ostatni raz widziałyśmy się na ślubie. Zapomniałam wtedy zadzwonić do męża i powiedzieć, że jadę do rodziców (był wtedy w pracy).

Kiedy wróciłam późno w nocy od rodziców, zobaczyłam, że dom jest otwarty.

„Witek jest już w domu” – błysnęło mi w głowie. Zadał mi ostry cios w brzuch, zobaczyłam, że był wściekły, a jego oczy płonęły gniewem, jakiego nigdy nie widziałam.

– Gdzie byłaś? Zdradziłaś mnie? Dlaczego nie zadzwoniłaś!?- wrzeszczał do mnie.

– Byłam u rodziców…

Do tej pory nie mogę dojść do siebie. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy ten drań podniósł na mnie rękę. Tego samego wieczoru szybko spakowałam się i odeszłam od niego. Radzę wszystkim kobietom, aby nie tolerowały takiego traktowania. Ten bolesny cios był ostatnim, jaki zadał mi w naszym związku!

-->