W weekendy lubimy z mężem chodzić do restauracji, żeby jakoś rozjaśnić zwykłe, szare dni. Nasz ulubiony lokal znajduje się bardzo blisko naszego domu, można tam dojść w 15 minut spacerem. Od dawna pracuje tam jedna kelnerka, Ola. Ma mniej więcej 35 lat, jest zawsze uśmiechnięta i miła dla wszystkich. Nigdy się nie zdarzyło, żeby obsługiwała nas w złym humorze. Ola nigdy nie jest nieuprzejma ani niegrzeczna.

W weekendy lubimy z mężem chodzić do restauracji, żeby jakoś rozjaśnić zwykłe, szare dni. Nasz ulubiony lokal znajduje się bardzo blisko naszego domu, można tam dojść w 15 minut spacerem. Od dawna pracuje tam jedna kelnerka, Ola. Ma mniej więcej 35 lat, jest zawsze uśmiechnięta i miła dla wszystkich. Nigdy się nie zdarzyło, żeby obsługiwała nas w złym humorze. Ola nigdy nie jest nieuprzejma ani niegrzeczna.

Dobrze rozumiem, czym jest czynnik ludzki i że każdy z nas ma czasem gorsze dni albo jakieś trudniejsze chwile w życiu, ale wydawało się, że to nie dotyczy Oli. Oczywiście, że tak nie jest, a ona, jak wszyscy inni, na pewno ma swoje zmartwienia, własne problemy, ale potrafi ukryć je przed innymi.

Pewnego dnia jakoś tak wyszło, że rozmawiałam z kierownikiem restauracji o Oli, a on powiedział, że takich pracowników jak ta kobieta, to właściwie nie ma. „Zawsze przychodzi na czas, sumiennie pracuje, a do tego wychowuje dzieci. Nie ma męża, dlatego bardzo dużo pracuje, żeby utrzymać rodzinę. Podnieśliśmy już pensje kelnerom, ale nie wiem, jak jeszcze jej pomóc…”

Po tej rozmowie z managerem staraliśmy się z mężem zawsze zostawiać Oli duży napiwek – dla nas to nie jest duży problem, a dla niej – miły bonus.

Ponieważ odwiedzaliśmy tę restaurację od dłuższego czasu, personel zaczął nas rozpoznawać, a zwłaszcza Ola, bo najdłużej tu pracowała. Często pytała nas o domowe sprawy, interesowała się naszym zdrowiem i tak dalej. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo miła osoba.

Pewnego dnia, to było jakoś przed Bożym Narodzeniem, przyszliśmy do restauracji napić się wina i zjeść coś pysznego, a do naszego stolika podszedł kierownik.

– Dobry wieczór! Zapraszam na naszą imprezę sylwestrową. Tak naprawdę to ma być niespodzianka dla Oli, dlatego ona o niczym nie wie. Pracuje dla nas od dawna, wykonuje świetną robotę, dlatego postanowiliśmy dać jej awans.

Tego wieczoru w restauracji zebrała się grupa osób: obsługa i stali goście. Oli jeszcze nie było. Imprezę zaplanowano na godzinę 20. To była pora, kiedy większość lokali szykowała się do powitania Nowego Roku.

Ola pojawiła się dokładnie wtedy, kiedy miała przyjść – o 20:20. Kierownik poprosił ją, żeby przyszła i pomogła w przygotowaniu restauracji za dodatkową opłatą. Oczywiście kobieta nie stroniła od żadnej pracy, bo potrzebowała pieniędzy. Kiedy weszła do sali, aż znieruchomiała ze zdziwienia. W środku było około 30 osób, które patrzyły na nią roześmianymi oczami.

Menedżer wręczył jej bukiet kwiatów, powiedział, że jest najlepszym pracownikiem i dlatego postanowili dać jej awans. Od tej pory będzie zastępcą menedżera. To zajęcie lżejsze fizycznie niż praca kelnerki, a zmiana trwa o połowę krócej, więc będzie mogła spędzać więcej czasu z dziećmi. Zarobi też trochę więcej.

Ola była niesamowicie szczęśliwa. W ogóle się nie spodziewała, że tak to się może potoczyć i że na to spotkanie przyjdzie tak wiele osób, które są wdzięczne za jej pracę.

-->