Kiedy wychodziłam za mąż za Mikołaja, nie przypuszczałam, że nasze życie rodzinne będzie wyglądało jak w dowcipach o relacjach między synową a teściową. Ale jak bardzo się myliłam, pani Aldona uświadomiła mi bardzo szybko. Od razu dała mi do zrozumienia, że nie jest zadowolona z naszego związku. Na początku myślałam, że poznamy się lepiej i wszystko się ułoży, ale było coraz gorzej.
Wszystko zaczęło się już od naszego pierwszego spotkania. Mikołaj postanowił przedstawić mnie swojej mamie w jej urodziny. Nie miałam nic przeciwko temu, chociaż się trochę denerwowałam. Kupiłam jej piękny szal i kwiaty, no i pojechałam złożyć jej życzenia. Mama Mikołaja nie ucieszyła się zbytnio na mój widok – powiedziała nawet:
– Synku, widzę, że twoja dziewczyna jest dosyć odważna – żeby przyjść, kiedy jest cały dom gości, to trzeba mieć tupet. A Ola była taka skromna, cicha i zawsze mnie słuchała – szkoda, że wam się nie ułożyło.
Poczułam się, jakbym dostała w twarz, ale postanowiłam to przemilczeć – nie będę się z nią kłócić na pierwszym spotkaniu, na dodatek w obecności wszystkich krewnych. Przełknęłam zniewagę i przez cały wieczór siedziałam milcząc przy stole – czasami tylko odpowiadałam na pytania innych gości. Ale nawet wtedy pani Aldona musiała wbić mi szpilkę:
– Mikołaj nic o tobie nie wspominał. Od dawna się spotykacie?
– Mamo, jak to – nie wspominałem? Przecież dobrze wiesz o Kasi i o tym, że się jej oświadczyłem, – powiedział zakłopotany Mikołaj.
– Zupełnie zapomniałam. Rzeczywiście. Miałam nadzieję, że pogodzisz się z Olą. No tak… – powiedziała ze smutkiem jego matka.
Chciało mi się płakać, ale jakoś się powstrzymałam – powiedziałam tylko, że muszę już wracać do domu. Czułam się strasznie urażona i zdenerwowana, ale postanowiłam, że nikt nie będzie ingerował w szczęście mojej rodziny. No i pobraliśmy się z Mikołajem.
Życie małżeńskie układało nam się wspaniale, może poza moją relacją z teściową – nie mogła zaakceptować wyboru syna. Na początku dogryzała mi, że jestem złą gospodynią:
– Kasiu, kochanie, twoja matka nie nauczyła cię sprzątać? Dlaczego nie masz wyprasowanych ubrań w szafie? Dlaczego tak dziwnie układasz talerze? Już nie wspomnę o tym, że nie odkurzasz codziennie. Widzę, że chyba muszę cię wszystkiego nauczyć.
– Pozwoli pani, że jednak sama będę decydowała, jak sprzątać i co robić we własnym domu.
– We własnym domu? Dziecko, to mój syn kupił to mieszkanie, a nie ty – mam tutaj chyba większe prawa jako jego matka.
– Mamo, przestań tak się odzywać do mojej żony, – zareagował Mikołaj.
– Synu, przecież ja chcę jak najlepiej. Twoja żona nie umie ani sprzątać, ani gotować. Tylko popatrz, czym ona cię karmi! Czy to jest barszcz, czy jakaś czerwona woda? A to mają być kotlety? W ogóle o ciebie nie dba, a ja nie po to się o ciebie troszczyłam, żebyś skończył z zapaleniem żołądka w przyszłości. A na pewno tak się skończy, jeżeli nadal będziesz się tak odżywiać, – powiedziała z przekonaniem teściowa.
Tego wieczoru trochę się z nią pokłóciliśmy i mama mojego męża wróciła do domu niepocieszona. Syn jej nie tylko nie poparł, ale jeszcze dał jasno do zrozumienia, że jest po mojej stronie. Nie zwracałam już uwagi na słowa teściowej – to nie było dla mnie nic nowego, już się przyzwyczaiłam.
Po roku urodziła się nasza córeczka Zosia – szaleliśmy ze szczęścia. Nawet teściowa zaczęła się do mnie trochę lepiej odnosić – chociaż sympatii wystarczyło jej tylko na pierwsze dwa miesiące. A potem znowu dostałam porcję krytyki:
– Kasiu, powiedz mi, czy ty to robisz celowo? Dlaczego nie pieluchujesz Zosi? Dlaczego nie kąpiesz jej w przegotowanej wodzie? Wszystko mam robić za ciebie? W końcu jesteś matką, czy nie?
– Pani Aldono, robię wszystko tak, jak powiedziała nasza pediatra.
– A mnie nie obchodzi, co ci powiedziała – ja wiem lepiej. My kiedyś wychowywaliśmy dzieci bez takich rad i proszę, jak wyrośliście. A ty się jeszcze kłócisz ze starszymi.
W tym momencie mój mąż już nie wytrzymał i postawił mamie warunek – albo nie będzie rozpoczynała kłótni i krytykowała, tylko pomagała, albo niech lepiej w ogóle nie przyjeżdża. Nie chcę się kłócić z teściową, ale ja też nie mogę już tego znieść.