Mój jedyny syn ożenił się rok temu. Jego żona na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo miłą i wychowaną dziewczyną. Ale, jak się później okazało, to tylko moje wrażenie.
Przed ślubem starała się zachowywać w miarę grzecznie i odpowiednio z nami komunikować. Ale jak tylko wzięli ślub i się pobrali, jakby ją ktoś zamienił, stała się zupełnie inną osobą, niż ta, którą wcześniej widziałam. Ale to, jak mówią, nie moja sprawa. Wystarczy, że mój syn to dobry człowiek, który szanuje i ceni nie tylko swoją matkę, ale i rodziców swojej żony.
Mój syn jest ogólnie bardzo dobry i miły. Sam otworzył własną firmę i stara się dobrze zarabiać, aby jego rodzina nie potrzebowała niczego. Teraz jest na stabilnej pozycji, nawet mi pomaga. Jestem mu za to bardzo wdzięczna.
Gdy jeszcze mieszkał sam, regularnie do niego przychodziłam, sprzątałam i gotowałam. Starałam się utrzymać mieszkanie w czystości i porządku. Po pojawieniu się synowej, postanowiłam, że moje wtrącanie będzie wyglądać na nadmierne, więc nieoficjalnie oddałam sterowanie nowej gospodyni.
Lepiej bym tego nie robiła. Okazała się taką leniuchą, że podczas moich rzadkich wizyt zaczęłam zauważać, że mieszkanie stopniowo popada w zaniedbanie. Początkowo delikatnie zwracałam uwagę synowej Marii, że sprzątanie należy wykonywać regularnie. Tym bardziej że nie była obciążona i miała więcej niż wystarczająco czasu.
Ale w odpowiedzi słyszałam tylko mnóstwo wymówek, że jest ciągle zajęta i nie ma czasu na sprzątanie, że u nich zawsze jest czysto, po prostu przychodzę nie w porę, ale efektu brak. Miałam nadzieję, że pojawienie się niemowlęcia ją przewartościuje, ponieważ pojawi się odpowiedzialność także za dziecko. Ale nic się nie zmieniło.
Pierwsze miesiące po narodzinach dziecka pozwolono mi zamieszkać z młodymi, aby pomóc młodej mamie. Byłam z tego powodu zadowolona. Choćby nadzorować wnuka, tak będę spokojniejsza.
Jeśli chodzi o gotowanie, to z synową zupełnie inna rozmowa. Nie lubi gotować, nie je prostego jedzenia. Przywykła bardzo często zamawiać jedzenie do domu, lubi jeść w kawiarniach i restauracjach. No tak, syn wraca do domu około jedenastej wieczorem, więc zostaje mu tylko zabrać żonę do restauracji! Brak słów! Skąd tyle pychy i zarozumiałości u tej dziewczyny w wieku 25 lat!
Póki mieszkałam z nimi, wzięłam na siebie gotowanie. Jak się okazało, nawet domowe jedzenie jej nie smakuje. Chciałam porozmawiać z synem o synowej i jej zachowaniu. Ale on ją bardzo kocha, więc specjalnie nie chcę ingerować w ich życie. Nie chcę psuć relacji ze swoim dzieckiem przez te wszystkie nieporozumienia. Czas i tak wszystko ułoży.
Teraz wnuk trochę podrósł. Czuję, że wkrótce poproszą mnie, bym się wyprowadziła. Ale martwi mnie tylko jedno pytanie: jak zrobić, by dziecko było pod opieką, a syn nakarmiony? Liczenie na młodą mamę jest daremne. Ale problem trzeba rozwiązać, bo nie mam wiele czasu.
Myślę, że dobrze porozmawiać z moją synową, jako matka prosić ją, że tak żyć nie można, trzeba dbać o swoją rodzinę, w końcu jest żoną i mamą.