I za nic nie mogę zrozumieć, jak mogłam wyjść za mąż za takiego mężczyznę?
Z wyglądu byś nie powiedział, że to jakiś maminsynek, na zewnątrz wydaje się być silnym, zdecydowanym mężczyzną, a do tego w dojrzałym wieku – trzydzieści osiem lat, jest o siedem lat starszy ode mnie. Nie mieszkał z mamą, był żonaty, potem się rozszedł, ponieważ nie wytrzymał charakteru swojej byłej żony. A mi się wydaje, że za jego rozwodem stoi jego matka, która na pewno dołożyła swoje trzy grosze. Sam widzę, mój charakter nie jest skomplikowany, ale nawet ja już tego nie wytrzymuję.
Zanim poznałam obecnego męża, też byłam zamężna, ale krótko. Powodem rozwodu z moim byłym mężem była jego uzależnienie od komputerów i brak chęci do pracy. Może to dlatego, że był młodszy ode mnie, nie wiem. Ale po nim postanowiłam, że jeśli wyjdę za mąż, to tylko za kogoś starszego. Ale jak się później okazało, to też nie gwarantuje niczego. Ale jednak zdecydowałam się wyjść za mąż po raz drugi.
Poznaliśmy się przez jego matkę! Pewnego razu straciłam pracę i na jakiś czas zatrudniłam się jako sprzedawczyni w sklepie, do którego zaczęła przychodzić miła, dobra kobieta, zawsze mówiąca mi: „Jesteś taka wspaniała dziewczyna! Przed tobą była tu taka zła baba! Chciałabym mieć taką synową jak ty”. I ta kobieta to teraz moja teściowa. Potem do sklepu zaczął przychodzić jej syn i zaczął się o mnie starać. Naturalnie, działał zgodnie z radami swojej matki. Tak zaczęliśmy się spotykać, do czasu naszego spotkania mieszkał z matką. Choć miał swoje mieszkanie, które wynajmował. Potem wzięliśmy ślub i przeprowadziliśmy się do jego mieszkania. Stan tego mieszkania był, delikatnie mówiąc, nie najlepszy. Remontu nie było tam od czasów Związku Radzieckiego. No wiecie, ten styl, meble, zasłony, a nawet dywany na ścianach! Wtedy powiedziałam mężowi, że może zrobimy nowocześniejszy remont. Na co on odpowiedział: „Szkoda, moja mama tak się starała, wszystko dobierała!”. I bardzo ciężko było mi nawet zdjąć ten stary dywan ze ściany.
Ale na początku robiłam wszystko po swojemu, chociaż mąż był przeciwny. A pewnego razu wyciągnęłam z szafy naczynia, na co on krzyknął:
Zostaw! To takiej jakości! Teraz już takich nie robią.
W jego słowach dosłownie usłyszałam frazy jego matki. I od tego czasu jego matka zaczęła coraz częściej do nas przychodzić. Od razu pomyślałam, że to mąż poprosił ją o to. I wtedy zaczęła mi czytać morały: dlaczego zdjąłem dywan, dlaczego używamy odkurzacza, a nie miotły. I wszystko w tym duchu.
A w ogóle, po co wszystko zmieniacie, powinno być tak, jak u mnie w domu. Mój syn tak lepiej żyje
! – oświadczyła mi teściowa.
Potem zaczęła mnie krytykować jako gospodynię. Nie podoba jej się, jak gotuję! To nie tak smażę jajka, nie tak gotuję zupę i tak dalej. Największej krytyce poddała mój barszcz. Nie spodobał jej się smak, mówi, że w ogóle nieudany. Potem zaczęła mnie uczyć, jak prawidłowo gotować barszcz.
Powinno się robić tak. Ponieważ mój syn lubi tylko tak, – mówiła mi teściowa.
A ja jej wtedy odpowiedziałam:
A swojego syna po waszych barszczach też będziesz po szpitalach wozić? To za bardzo niezdrowe, jeść takie jedzenie.
Chciałam zmienić meble w domu, a matka męża mi na to zabrania, mówiąc:
Przecież przyszłaś do naszego domu z niczym!
To brzmi dziwnie, może powinnam była przewieźć cały dom swoich rodziców tutaj? I nie mogłam zbytnio szaleć na swoją pensję sprzedawczyni, ale mam męża, który zarabia świetne pieniądze, plus mam nadzieję, że wkrótce będę mogła wyjść do normalnej pracy. A w ogóle, skoro jestem gospodynią tego domu, to mogę sama decydować co i jak robić. Teściowa zmusza mnie do zaczęcia haftowania i dziergania, ja tego nie chcę, uważam, że to już nieaktualne. Mój mąż w tym wspiera swoją matkę.
A kilka tygodni temu mąż powiedział mi coś, od czego do tej pory nie mogę się otrząsnąć.
Może byś jakiś serial obejrzała, żebyś potem mogła go z moją mamą omówić?
W ogóle to nie oglądam telewizji, a w internecie tym bardziej seriali nie oglądam. A tak w ogóle, jego matka jest częstym gościem w naszym domu, mam jej dość i słuchania, jaka to jestem zła gospodyni, a jeśli jeszcze seriale, to już nie wytrzymam. Nie mogę powiedzieć, że matka mojego męża jest zła, nie, jest całkiem dobrą osobą, ale zdecydowanie zbyt nachalna. I denerwuje mnie ta fraza teściowej „Wszystko powinno być jak u mnie”. Czasami jest to absurd z jego strony, dochodzi do tego, że źle prasuję ubrania.
Nawet nie wiem, jak długo będę mogła znosić takie zachowanie mojej teściowej. Ale wydaje mi się, że nie wytrzymam długo i wkrótce eksploduję. Ale rozumiem, że przecież mieszkanie nie jest moje, niczego tu nie włożyłam. Ale żyć według zasad matki mojego męża zupełnie nie chcę. I nie popieram tego, że mąż i matka mają takie relacje. Czas już się usamodzielnić, nie jest przecież mały. Też chcę już mieć dziecko, ale dokładnie wiem, że swojego dziecka nie będę wychowywać tak, jak teściowa mojego męża.