Razem z mężem żyjemy już pięć lat.
Zdołał przyciągnąć moją uwagę już podczas pierwszego spotkania. Od razu się w nim zakochałam, dlatego kiedy otrzymałam oświadczyny, myślałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mimo że jesteśmy razem od lat, nasze relacje są tak samo emocjonujące, mąż nadal obdarowuje mnie kwiatami, organizuje romantyczne wieczory. Po ślubie kupiliśmy mieszkanie – w nim mieszkamy, a drugie mieszkanie mąż odziedziczył po babci, choć jest ono opuszczone. Moje przyjaciółki wielokrotnie mówiły o marzeniach o takim życiu rodzinny.
Jednakże rodzice mieli zupełnie inne zdanie. Już od samego początku mówili mi, żebym trzymała się od niego z daleka, bo nie jest on tym, za kogo się podaje, jakoby wartości rodzinne nie były dla niego. Nie słuchałam tego i uważałam, że mój mąż pozostanie mi wierny.
Zawsze starałam się być idealną żoną: rano czekał na niego gotowy śniadanie, a wieczorem witałam go w drogich ubraniach i gotowałam niesamowitą kolację. Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy szczęśliwi.
Któregoś dnia spacerowałam po mieście, a po zakupach postanowiłam zajrzeć do naszego drugiego mieszkania. Chciałam trochę posprzątać, zobaczyć, w jakim jest stanie, i pomyślałam, że może zaproponuję mężowi jego wynajem. Otworzyłam drzwi swoim kluczem i w korytarzu zobaczyłam młodą kobietę. Od nieoczekiwanego widoku trochę się zdezorientowałam i po prostu patrzyłam na nią.
W tym momencie rozważałam różne scenariusze wydarzeń. Myślałam, że może mąż postanowił pomóc znajomej, albo dał klucze znajomym… Nagle z kuchni zbliżał się on…
Nie mogłam wydusić ani słowa. Mąż nie szukał usprawiedliwienia, tylko wrzeszczał na mnie, dlaczego zdecydowałam się przyjść tam, gdzie nie powinnam być. Uciekłam stamtąd, zalana łzami. Cały wieczór płakałam, a on nadal nie wracał. Pojawił się późno w nocy i od razu poszedł do kuchni. Zachowywał się tak, jakby nic się nie stało.
Kiedy wszedł do pokoju, zaczął mnie obwiniać, że to ja jestem winna wszystkiemu. To znaczy, że czegoś mu nie dałam, więc postanowił szukać tego gdzie indziej. Straciłam mowę.
Nie wiem, co mam zrobić i jak mam się zachować. Nawet nie mogę powiedzieć o tym rodzicom, bo mnie przestrzegali, że to się wydarzy. Bardzo go kocham, ale nie będę mogła znosić zdrady przez całe moje życie.
Co mam zrobić? Być może lepiej zostawić wszystko tak, jak jest. Przecież nie żyjemy źle, poza tą jedną kwestią.