Bożena pochodzi z małej wioski. Jej rodzice to bardzo pracowici ludzie, przez całe życie zajmowali się gospodarstwem, polem i bydłem. Udało im się jednak wykształcić córkę, skończyła prawo, a nawet kupić jej małe, jednopokojowe mieszkanie na obrzeżach miasta.
Bożena mieszkała tam, kiedy była studentką. Dziewczyna dobrze się uczyła, ale nie udało jej się dostać na bezpłatne studia, tam konkurencja była zbyt wysoka. Rodzice płacili więc jej czesne za naukę. Jednak Bożena szybko znalazła sobie pracę jako kelnerka w kawiarni, żeby choć trochę pomóc mamie i tacie.
Kiedy dziewczynka skończyła drugi rok studiów, jej ojca dotknęło nieszczęście. Nagle potrzebna była kosztowna operacja. To od niej zależało, czy tata będzie zdrowy i czy będzie w stanie się poruszać. Dlatego dziewczyna nie wahała się ani chwili i szybko wystawiła na sprzedaż mieszkanie, które kiedyś podarowali jej rodzice. Kupujący znaleźli się bardzo szybko. Mama nic nie wiedziała o planach córki. Była więc bardzo zaskoczona, gdy dowiedziała się, skąd Bożena miała taką dużą sumę pieniędzy.
Ojciec miał operację. Poczuł się znacznie lepiej. Chociaż rodzice mówili córce, że niepotrzebnie sprzedała swoje mieszkanie, dziewczyna była pewna, że zrobiła wszystko tak, jak należy.
Na trzecim roku Bożena poznała chłopaka, Igora. Też studiował prawo, tylko był w innej grupie. Dziwne, że nie spotkali się nigdy wcześniej. Rozmawiało im się tak przyjemnie i interesująco, że sami nie zauważyli, jak się w sobie zakochali. W tym czasie Bożena mieszkała w wynajętym mieszkaniu.
Igor i Bożena nie spotykali się długo, kiedy chłopak zaproponował jej, żeby zamieszkali razem. Bo po co dziewczyna ma wydawać pieniądze na wynajem, skoro on ma duży dom. Wtedy Bożena uważała, że to doskonały pomysł, zwłaszcza, że będzie z ukochanym mężczyzną. Szybko się spakowała, poinformowała właścicieli, że się wyprowadza i przewiozła swoje rzeczy do Igora.
Nawet wtedy dziewczyna nie mogła nawet przypuszczać, jak dalej potoczą się sprawy. Z Igorem mieszkała jego matka. Zdecydowana starsza pani, która przez całe życie była na czyimś utrzymaniu i tylko wydawała polecenia. Teraz było tak samo: Igor studiował, ale równocześnie pracował na pół etatu w kancelarii prawniczej. Kiedy matka potrzebowała lekarstw, syn potrafił nawet o pierwszej nocy biec do apteki. Tak samo było z nowymi kosmetykami czy ubraniami. Wiele razy wymagała towarzystwa na zakupach. Igor był posłusznym synem, i mimo tego, że był dorosły, nigdy nie sprzeciwiał się matce.
Przyszła teściowa od pierwszego dnia próbowała również rządzić Bożeną.
– Bożena, ta twoja sukienka w ogóle do niczego nie pasuje! Jest taka staroświecka. I ten kolor, jakiś taki wyblakły.
Na początku dziewczyna próbowała nie zwracać uwagi na to, co mówi do niej pani Natalia. Ale później to się już przerodziło w ciągłą krytykę – jak Bożena karmi Igora, który od dzieciństwa miał problemy z żołądkiem, jak spędzają razem wolny czas, dlaczego poszli ze znajomymi na kręgle, a nie do teatru. Restauracja, jaką wybrali na urodziny Igora była żałosna, fryzura Bożeny za droga, a dziewczyna mogła wybrać dla narzeczonego lepszy i droższy prezent.
Na początku Bożenie było jakoś niezręcznie odpowiadać coś matce Igora. Jednak, kiedy zobaczyła, że narzeczony nie zamierza jej bronić, ani chociaż stanąć po stronie prawdy, zaczęła się odgryzać. Bożena usłyszała kiedyś cichą rozmowę, jaką odbyła pani Natalia z synem w kuchni:
– Synu, czy jesteś pewien, że ta dziewczyna jest ciebie warta? Tylko popatrz, jak ona się zachowuje. W ogóle mnie nie szanuje. Kto wie, czy zależy jej na tobie, czy może na naszym domu. Nie wiem, jeżeli chcesz ocalić moje i swoje nerwy, może lepiej z nią zerwij.
Bożena tak się wtedy zdenerwowała, że chciała dosłownie wbiec do tej kuchni i wyrwać niedoszłej teściowej wszystkie włosy z głowy. Ale jakoś się powstrzymała i w milczeniu przełknęła zniewagę.
Dziewczyna rzeczywiście zauważyła, że Igor zaczął się od niej oddalać. Rzadko pytał o jej studia, nie dawał kwiatów bez okazji, nie całował jej na powitanie czy przy pożegnaniu. Podczas kolacji Igor niewiele odzywał się do Bożeny, najczęściej rozmawiał tylko z matką. Dziewczyna naprawdę go kochała, nie zależało jej na jego wielkim domu. W nosie miała jego majątek. Chciała tylko wyjść za niego za mąż, mieć w nim wsparcie, czuć jego miłość i mieć z nim dzieci.
Kiedy zbliżała się Wielkanoc, Bożena ponownie podsłuchała ich rozmowę.
– Igor, a gdzie ty się z nią wybierasz? Zostawisz matkę samą w takie święto i pojedziesz do niej na wieś? Ktoś tam w ogóle jeszcze mieszka, oprócz jej matki i chorego ojca? Boże, kto to widział, żeby rodzony syn zamienił matkę na obcych ludzi, i to wieśniaków?
– O nie, tak na pewno nie będzie! – Bożena wpadła do pokoju. – Niech pani się nie czepia moich rodziców. Udało im się wychować dobrą, przyzwoitą i mądrą osobę! A pani, a raczej pani i ty, Igor, lepiej sobie siedźcie zamknięci w swoim zamku! Dobrze, że nie zdążyliśmy jeszcze wziąć ślubu! Żegnam.
Bożena wybiegła z domu, jak poparzona. Igor chciał za nią pobiec, ale matka krzyknęła do niego groźnie:
– Stój! Nie biegnij za nią. Ona ci nie jest do niczego potrzebna.
Chłopak usiadł cicho na skraju kanapy, spuścił głowę i nie powiedział ani słowa…