Moi rodzice rozwiedli się, kiedy byłam ośmioletnią dziewczynką. Mieszkałam razem z mamą, a z tatą chodziłam na spacery kilka razy w tygodniu.
Lubiłam spędzać z nim czas, bo zawsze go bardzo kochałam. Pewnego dnia tata powiedział mi, że poznał wspaniałą kobietę i obiecał, że mnie z nią zapozna.
Pamiętam, jak mój ojciec i Ola, jego nowa dziewczyna, odebrali mnie ze szkoły i zabrali na spacer do parku. Bardzo dobrze pamiętam ten dzień, bo jedliśmy watę cukrową, jeździliśmy z tatą na karuzeli, a Ola była bardzo niezadowolona.
Mimo że byłam mała, zdawałam sobie sprawę, że w ogóle mnie nie polubiła. Ale mnie to nie obchodziło, bo byłam z tatą i dobrze się bawiliśmy. Potem już nigdy więcej nie widziałam tej kobiety.
Od tamtego spotkania minął prawie rok, a na kolejnym spacerze tata powiedział mi, że zdecydował się poślubić Olę. Nie byłam zawiedziona ani smutna, bo wiedziałam, że i tak zawsze będę widywać się z tatą.
Ale kilka tygodni po naszej rozmowie moja mama miała wypadek samochodowy i zmarła.
Wtedy ojciec zabrał mnie do siebie. Teraz mam 23 lata i nie ma na świecie osoby, którą kochałabym bardziej niż mojego ojca. Wtedy, w dniu, w którym wydarzyło się to straszne nieszczęście, które prawie złamało mi życie, przyszedł po mnie do domu, spakował moje rzeczy i nic nie mówiąc, wziął do siebie.
Płakał, ale nigdy nie dał mi do zrozumienia, że zrujnowałam mu życie. A przecież musiał zerwać z Olą, która nie chciała być moją „drugą matką”. Przeciwnie, ojciec codziennie pomagał mi radzić sobie z dotkliwą stratą i zawsze był przy mnie.
Dlatego najcenniejszą osobą w moim życiu jest mój ojciec. Nigdy się od niego nie odwrócę i będę go wspierała tak, jak on zrobił tego strasznego dnia.