Pewien mężczyzna postanowił odejść od żony. Zakochał się w innej kobiecie. A z żoną ciągle się kłócili, wszystko go irytowało, starał się jak najmniej przebywać w domu. Dwoje małych dzieci, pranie, gotowanie, kłopoty, hałas.
I żona przytyła, straciła dawną urodę, rozmawiała o codziennych sprawach… Mężczyzna się zmęczył. A tu pojawiła się atrakcyjna dziewczyna. Pojawiło się uczucie. I mężczyzna pewnego dnia przyszedł do domu i powiedział żonie, że chce się rozwieść. I żyć z ukochaną dziewczyną.
Żona najpierw zapłakała. Ale zrozumiała, że mąż jest nieugięty. Wszystko jej jasno wyjaśnił. Decyzja podjęta! I tylko żona poprosiła o jedno: jeszcze miesiąc pozostać w domu. Ale żeby żyli dobrze. Żeby przychodził do domu wcześniej. Żeby razem kolacjonowali. Żeby czasem razem spacerowali. Na pożegnanie zrobić taki prezent – miesiąc dobrych relacji i obecności w domu.
Mąż zrozumiał przebiegły plan żony. I kochanka też mu wyjaśniła, że to przebiegły plan, żeby został w rodzinie. Ale ponieważ żona obiecała nie rościć żadnych pretensji, zrezygnować ze wszystkiego, oprócz tego, co należy do dzieci, mąż zgodził się. Postanowił przechytrzyć fortel żony.
Przychodził o siódmej wieczorem. Kolacjonował z rodziną. Bawił się z dziećmi i z żoną rozmawiał czule. Spacerował z dziećmi. I żona szła obok, – z nią też mówił dobrze. I w domu pomagał. Otoczenie myślało, że to idealna rodzina. Żadnych kłótni, żadnych pretensji – pożegnalny miesiąc. Jakby miodowy, tylko bez bliskości.
Pożegnalny miesiąc dobiegł końca. I mąż zauważył, że żona bardzo schudła. Obcięła włosy bardzo krótko, – pasowało jej to. I nawet zrezygnował z odejścia od niej. Z kochanką zaczęły się konflikty. A w domu z żoną było bardzo dobrze. Okazuje się, że można dobrze żyć razem. I nie jest tak trudno pomóc z dziećmi i w gospodarstwie.
I mąż siedział z żoną na kanapie, obejmował ją, i mówił cicho, że postanowił zostać. Że kochance wszystko powiedział. Nawet prosił żonę o wybaczenie. Dobry taki miesiąc wyszedł! Niech będzie początkiem nowego życia. Początkiem szczęścia. Kocham cię!
Ale żona powiedziała też cicho, żeby dzieci nie słyszały: “Miesiąc pożegnalny. Jestem ciężko chora, widzisz, jak się zmieniłam. Wkrótce będziemy musieli się rozstać na zawsze. Ale chciałam, żeby dzieci zapamiętały, jak dobrze żyliśmy. Jaka piękna była nasza rodzina. Jaki jesteś kochającym ojcem i mężem. Dlatego prosiłam cię, żebyś został na miesiąc!”.
I teraz mąż zapłakał. Ale nic nie można było zmienić. I miesiąc rzeczywiście okazał się pożegnalny.
A wszystko mogło być inaczej, wszystko mogło być dobrze, gdyby mąż doceniał to, co miał. Gdyby doceniał swój dom, swoją rodzinę, miłość żony…
Człowiek często nie docenia tego, co ma. Przyzwyczaja się. Męczy się nawet od monotonii i drobnych codziennych problemów. Nudzi go szczęście. I bliscy męczą i nudzą. Dopóki nie zrozumiesz, że nadchodzi rozstanie. Dopóki nie znikną ci, którzy tak irytowali i nudzili, będąc obok.