W mojej klasie był pewien chłopiec, o którym chcę wam opowiedzieć.
Był cichy, niepozorny, unikał rówieśników, ale uczył się bardzo dobrze, był bystry i inteligentny. Mieszkał z rodzicami w małym, skromnym prywatnym domu.
W dni powszednie, kiedy rodzice byli w pracy, wszystkie domowe obowiązki spoczywały na jego barkach. Zaraz po skończeniu zajęć w szkole, spieszył się do domu i pracował do późnych godzin wieczornych. Do jego obowiązków należało nakarmienie drobiu, przygotowanie drewna na opał i podlewanie ogrodu.
Nikt nigdy nie zwalniał go z obowiązków domowych. W weekend, kiedy rodzice byli w domu, całą pracę wykonywali już w trójkę. Chłopak nie miał żadnego innego płatnego zajęcia więc wraz z rodzicami dorabiali sprzątając stodoły, pracując w ogrodach lub rąbiąc ludziom drewno. Latem trzeba było zbierać siano i plewić chwasty, a zimą usuwać śnieg. Dla przyjaciół i rozrywek chłopakowi nie wystarczało już czasu.
Nie narzekał, a może nie miał przed kim pożalić się na swój los? Rodzice zawsze wyznaczali mu kolejne zadania do wykonania, więc nie miał czasu na inne zajęcia, niż te obowiązkowe.
Podczas przerwy między lekcjami, zawsze siedział w kącie z książką lub zeszytem, nie kontaktował się z nikim, ponieważ wiedział, że rówieśnicy są okrutni i nie tolerują kogoś, kto jest inny niż oni sami. Codziennie ktoś wyśmiewał się z jego starych ubrań lub odrapanego plecaka.
Minęło wiele lat.
Chłopak już dawno stał się dorosłym mężczyzną. Nadal mieszka pod tym samym adresem, ale w miejscu starej obskurnej chaty, stoi piękny dwupiętrowy dom. Wszystko, co zrobił w obejściu, wykonywał samodzielnie, ale z przyjemnością i dumą. W pobliżu domu stoi teraz mały przytulny sklep, w którym zawsze można kupić świeże domowe wypieki.
Otoczenie sklepu jest również zadbane i czyste, zimą śnieg jest odgarnięty, a latem można podziwiać piękne kwiaty. Teraz jego syn pomaga mu w tych wszystkich pracach, ale nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce to zrobić i rozumie, po co. Nastolatek ma dorywczą pracę, a tym samym kieszonkowe na swoje drobne wydatki. W szkole nikt się z niego nie śmieje, a wręcz przeciwnie, zazdroszczą mu, że ma własne pieniądze, którymi zarządza tak jak chce.