Na wsi u mojej mamy porządek nie jest może idealny, ale nie jest aż tak brudno, jak mówi moja żona

Moja mama bardzo lubi Zosię. Od chwili, kiedy przedstawiłem mamie moją, wtedy jeszcze narzeczoną, przywiązała się do niej, jak do własnej córki. Mama zawsze stara się przekazać to i owo swojej ukochanej synowej. Odmawia sobie wszystkiego, żeby tylko nam coś kupić i sprawić przyjemność Zosi.

Ale mojej żonie zawsze coś nie odpowiada. A to moja mama dała jej w prezencie zbyt tanią pościel, a to zgniłe ziemniaki, a to Zosia nie lubi tych słodyczy, które kupiła dla niej moja mama. Krótko mówiąc, zawsze znajdzie coś, na co może narzekać.

Niedługo moja mama będzie obchodziła swoje 60. urodziny. Nie przelewa jej się, więc przez kilka miesięcy oszczędzała pieniądze, żeby przygotować urodzinowe przyjęcie i zaprosić najbliższych. Nikogo nie prosiła o pomoc, wszystko zrobiła sama. „Najważniejsze, żebyście przyjechali,” – powiedziała mama, – „to dla mnie najlepszy prezent. I nie musicie mi pomagać, wszystko przygotuję sama. Wy, dzieci, po prostu przyjedźcie”.

Ale dzień przed urodzinami Zosia powiedziała, że ​​nie zamierza nigdzie jechać.

– Nie podoba mi się sposób, w jaki twoja mama gotuje, – powiedziała. – Gołąbki, sałatki z majonezem, jakieś tanie parówki – jak w zeszłym stuleciu. Nie lubię takiego jedzenia.

– Rozumiem, – próbowałem uspokoić żonę, – ale mama się starała, gotowała, trzeba to docenić.

– Może najpierw nauczmy twoją mamę dokładniej zmywać naczynia?! – żona była naprawdę poirytowana. – Bo za każdym razem, jak do niej przyjeżdżamy, talerze są niedomyte, a widelce się kleją. Brzydzę się tam jeść. Czy to tak trudno zrozumieć?

To mnie naprawdę uraziło. Tak, na wsi u mojej mamy porządek nie jest może idealny, ale nie jest aż tak brudno, jak mówi moja żona. Może mama gdzieś dokładnie nie umyła talerza, bo akurat nie zauważyła, ale czy to jest wymówka, żeby nie jechać do niej na urodziny? Tym bardziej, że mama tak bardzo się przygotowuje i chce zobaczyć i syna, i synową.

– A pościel? – Zosia jeszcze nie skończyła tematu.

– Jaka pościel? – zapytałem.

– Oczywiście, będziesz chciał, żebyśmy tam nocowali. A pościel u twojej matki jest tak stara, że nienawidzę w niej spać.

– Ale wyprana, – miałem już tego dosyć. – A stara, bo całą nową pościel mama oddała nam.

– I tak nie pojadę, – powiedziała żona. – Tam nie ma nawet jak normalnie wziąć prysznica. Toaleta jest w takim stanie, że strach tam wejść. Wolę zostać w domu.

Co miałem robić? Musiałem pojechać sam i przeprosić mamę, udając, że Zosia jest chora i nie mogła przyjechać. Byłem strasznie zdegustowany. Nie, nie brudnymi naczyniami, tylko tym, jak moja żona potraktowała moją mamę, która na pewno na to nie zasłużyła.

-->