Moja synowa wróciła z pracy za granicą i przywiozła ze sobą dużą sumę pieniędzy. Nie mogłam nawet pomyśleć, że przyjdzie do mnie i zrobi coś takiego, skoro mam własną córkę

Mam 70 lat, niedawno obchodziłam swoje urodziny. Ostatnie kilka lat, odkąd mój mąż odszedł na tamten świat, mieszkam sama w swoim domu na wsi.

Mam dzieci, syn i córka od dawna żyją oddzielnie. Kiedyś dzwonili, interesowali się moimi sprawami, ale ostatnio zupełnie o mnie zapomnieli.

Ale nie obrażam się, rozumiem, że życie jest takie, a żeby przetrwać, trzeba się kręcić. Staram się radzić sobie sama, póki mogę, więc sadzę ogród, więc nie muszę wydawać pieniędzy na jedzenie.

Ale jeśli chodzi o remont domu, to sprawa wygląda gorzej. Z powodu starości dom się przechyla, dach przecieka, wiatr świszcze przez okna, więc nawet nie wiem, jak przetrwam tę zimę. Nie jestem w stanie zrobić remontu sama, bo żyję tylko z emerytury.

Córka kiedyś mnie odwiedziła, pokręciła głową, wyraziła współczucie i odjechała.

Ona żyje dobrze, mój zięć jest dobrym człowiekiem, zapewnia jej wszystko, niedawno przeprowadzili się do swojego domu na przedmieściach, który budowali przez kilka lat.

Cieszę się z córki, że nie będzie musiała cierpieć w tym życiu. Dom jest duży, dwupiętrowy, nie byłam tam, ale córka pokazała mi zdjęcia.

Syn ma trochę skromniejszą sytuację. On i synowa żyli biednie. Dlatego 17 lat temu Anna wyjechała do pracy w Wielkiej Brytanii, gdzie już pracowała jej siostra, która pomogła jej znaleźć pracę.

Pierwsze, co zrobiła synowa, to po 8 latach kupiła mieszkanie. Ona jest bardzo pracowita. Nic nie wydawała, oszczędzała każdą monetę, i w końcu kupili własne mieszkanie.

W tym roku wróciła do domu na wakacje i znów przyniosła ze sobą dużą sumę pieniędzy.

Oni z synem odwiedzili mnie. Anna obejrzała mój dom i powiedziała, że jeśli nie mam nic przeciwko, zaczynamy remont od poniedziałku.

Oczywiście byłam szczęśliwa, ale skąd wziąć pieniądze na remont? Nie mam nawet dodatkowych pieniędzy!

– Nie martw się o pieniądze, mamo – uspokoiła mnie Anna.

Byłam zaskoczona, bo nie spodziewałam się tego po synowej!

A potem zaczęły się cuda – przyjechała brygada robotników i w ciągu półtora miesiąca mój dom stał się nie do poznania!

– Dziękuję Ci, dziecko – mówię Annie. – Zrobiłaś dla mnie niewiarygodne rzeczy.

– To ja dziękuję Ci, mamo. Dziękuję za mojego męża, a także pamiętam, jak pomagałaś mi z dziećmi, kiedy było to potrzebne. Dobra nie zapomina się. A pieniądze to nie najważniejsze!

Tak zaskoczyła mnie moja synowa. Teraz żyję w prawdziwym pałacu, o jakim nawet nie śniłam!

-->