Bardzo zaprzyjaźniłam się z rodzicami męża, ponieważ przyjęli mnie jak własną córkę. Razem z nimi czułam się jak w pełnej rodzinie, której nigdy nie miałam od dzieciństwa.
Przeżyliśmy z mężem razem pięć szczęśliwych lat. Na moje urodziny teściowa podeszła i zapytała:
— Nie chcę zadawać nieprzyjemnych pytań, ale dlaczego jeszcze nie podarowaliście mi wnuków?
— Byliśmy u lekarzy, ja jestem całkowicie zdrowa. Ale Marek prawdopodobnie nie będzie mógł. Już się z tym pogodziłam. Wygląda na to, że los nie da nam syna.
Westchnęła.
— Tak myślałam, kiedyś mnie już ostrzegali.
— Mamo, powinnaś mi była o tym powiedzieć. Dlaczego milczałaś?
Teściowa uśmiechnęła się do mnie.
— Nie chciałam mówić, bo on sam nie wie. Ty też nic nie powiesz. Wkrótce przyjedzie jego brat, wiesz jak są do siebie podobni. Będziesz miała dziecko.
Moje brwi uniosły się.
— Proponujesz? Jak sobie to wyobrażasz?
— Porozmawiam z nim, i wszystko będzie dobrze.
Byłam zszokowana taką propozycją. Długo nad tym myślałam, ale w końcu się zgodziłam. Dziecko – to moje najskrytsze marzenie.
Wszystko stało się jak we śnie. Teściowa zachowała mój sekret. Marek był szczęśliwy, widział, że syn jest do niego podobny i nawet niczego nie podejrzewał.
Ale później wydarzyła się tragedia, Marek zmarł. Zasnął i nie obudził się. Po 1,5 roku wrócił jego starszy brat i zaczęliśmy żyć razem.
Było wiele potępień, ale teściowa zrozumiała i wspierała. Teraz mamy już dwoje dzieci.