Ta historia wydarzyła się 10 lat temu. Wtedy miałem 29 lat, a moja żona 25. Oboje pracowaliśmy i wychowywaliśmy małą córeczkę.
Tego dnia byłem bardzo zmęczony i głodny, a kiedy wróciłem do domu, zobaczyłem zmęczoną żonę bawiącą się z dzieckiem. Poszedłem do kuchni oczekując na smaczną kolację, ale spotkało mnie rozczarowanie – żona powiedziała, że jest bardzo zmęczona i nie ma siły gotować.
Wpadłem w złość i zacząłem krzyczeć na żonę. Oskarżałem ją o wszystko, a moja córka zaczęła płakać. To mnie nie powstrzymało. Podbiegła do żony i zaczęła ją przytulać. Aby się uspokoić, poszedłem do kuchni i usiadłem na krześle.
Po pewnym czasie zapłakana żona położyła córkę spać i przyszła do kuchni. Znów zacząłem na nią krzyczeć, ale ona milcząco podeszła do lodówki, wzięła jogurt i powiedziała:
Pomyśl, czy chciałbyś takiego męża dla swojej córki?
Nie chciałbym takiego losu dla swojej córki, żeby tak często płakała, słuchając wyrzutów męża z powodu braku kolacji lub brudnych naczyń.
Już następnego ranka zrobiłem śniadanie i przeprosiłem żonę. Od tamtej pory nie mieliśmy już poważnych kłótni, to pytanie utkwiło mi w głowie.