Gdy wychodziłam za mąż, byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ mój mąż Adam był bardzo dobrym i przystojnym mężczyzną.Pracował wtedy już jako szef działu na fabryce.
Ja, jak teraz widzę niestety, nie zauważyłam, jak z młodej i kiedyś pięknej dziewczyny, za którą mężczyźni ciągle chodzili stadami, przekształciłam się w zwykłą, szarą gospodynię domową, która niczym się nie wyróżnia na tle innych, zmęczonych ciągłymi domowymi obowiązkami, kobiet.
Początkowo z wielką radością, a potem z przyzwyczajenia gotowałam, sprzątałam, robiłam wszystko dla swojej rodziny.
Jeden po drugim mieliśmy dwoje dzieci, którymi oboje byliśmy tak szczęśliwi: syn i córka.
I wiecie co, chociaż z biegiem lat Adam poświęcał mi coraz mniej uwagi, czułam się szczęśliwą kobietą, jeśli można tak powiedzieć. W domu mieliśmy dobrobyt i dobrostan, mam dwoje pięknych i dobrych dzieci, męża, czego więcej może chcieć kobieta od życia? Uważałam się za całkowicie szczęśliwą w moim życiu rodzinnym.
Ale przez wszystkie te codzienne troski, jakoś niepostrzeżenie odsunęłam siebie na drugi plan.
Tak to się stało w moim życiu, że zawsze na pierwszym miejscu byli dla mnie mąż i nasze dzieci.
Starałam się robić wszystko tylko dla nich. Sama rzadko wychodziłam do ludzi, kupowałam nowe ubrania, kosmetyki i perfumy przestały mnie w ogóle interesować. Razem z mężem jeździliśmy tylko na duże święta do rodziców na wieś, a tam nie trzeba ani kosmetyków, ani nowych ubrań.
Gdy do mnie dotarły plotki, że mój Adam spotyka się z inną kobietą, wtedy jakoś ciągnęło mnie do lustra, nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak się ze mną zachował, jak mógł odważyć się na zdradę.
Po raz pierwszy przyjrzałam się sobie uważnie i zapłakałam. Zniszczony przez lata i wyblakły od częstego prania szlafrok, nieumyte włosy zebrane w kucyk.
I wiecie co, może mi nie uwierzycie, ale nie obwiniałam mojego męża, po raz pierwszy zaczęłam nienawidzić siebie, tak smutno to teraz brzmi ode mnie.
Po prostu nie mogłam sobie wybaczyć, że przez te wszystkie lata przekształciłam się w jakąś babcię. Teraz rozumiem, dlaczego dzieci nigdy nie zapraszają nikogo do domu, nie chcą obchodzić urodzin z przyjaciółmi w domu, a mąż nigdy nie zabiera mnie na rodzinne imprezy firmowe, bo wszyscy przychodzą z żonami, a on by się za mnie wstydził.
Tego dnia nie myślałam o zdradzie, ale zaczęłam myśleć, co mogę zmienić, aby uratować swoją rodzinę i nie pozwolić obcej kobiecie zabrać mojego męża, a dzieciom ojca. Cały czas myślałam, co jeszcze mogę zrobić, póki jeszcze nic nie straciłam.
Następnego dnia zapisałam się na siłownię, wstydziłam się tam chodzić, bardzo się wstydziłam na początku, szczerze mówiąc, bo widziałam tam dużo pięknych, szczupłych i wysportowanych dziewczyn, ale potem przyzwyczaiłam się do tego, bo to był dla mnie bodziec, aby stać się tak samo piękną i szczupłą.
Teraz trudno o tym mówić, sama nie rozumiem, jak się na to odważyłam, ale wzięłam pieniądze, które odłożyliśmy na wypoczynek z mężem, i kupiłam sobie ubrania.
I wiecie co, po prostu różne ubrania i buty, wszystko, co mi się podobało: sukienki, dres, trampki, botki i buty. Nie myślałam o niczym, ani o żadnej oszczędności, ani o pieniądzach, w mojej głowie była tylko jedna myśl – moje małżeństwo się rozpada.
Kupiłam sobie kosmetyki, piękne perfumy. Poszłam do drogiego salonu i po raz pierwszy, nie zważając na ceny, pofarbowałam włosy, zrobiłam ładną fryzurę. Nigdy tego nie robiłam, a tego dnia jakby przekroczyłam swoje własne zakazy, które stawiałam sobie przez tyle lat. Spróbowałam pokochać siebie, po raz pierwszy nie myśląc o dzieciach i mężu, tak jakby nic dookoła nie istniało, tylko ja sama.
Nie będę opowiadać, co powiedziałam mężowi o pieniądzach, ale był zachwycony tym, co zobaczył mnie taką. Zmieniałam się i chudłam na oczach.
Teraz nasze relacje z Adamem są po prostu idealne, nie przyznałam mu się, że wszystko wiem o jego zdradzie i nigdy nie powiem, bo w tym jest też moja wina.
A w tym roku marzę o kupnie sobie futra, pięknego, norkowego, takiego jak u koleżanki mojej córki, bo po raz pierwszy pójdziemy razem na sylwestrową imprezę firmową.
Ale czasami nasuwa mi się myśl, czy mąż mnie znowu nie zdradzi. Gdy o tym myślę, robi mi się smutno na duszy, bo ludzie często mówią, że jeśli mąż zdradził raz, to łatwo zrobi to po raz drugi. Ale czy to prawda?