Nasza babcia zostawiła nam w spadku swoje mieszkanie. Po jej odejściu rodzice postanowili je sprzedać i podzielić pieniądze między mną a moją siostrą Kasią.
Wówczas mieszkałam z rodzicami, ciężko pracowałam i oszczędzałam na swoje mieszkanie. Praktycznie niczego sobie nie kupowałam, każdy grosz odkładałam na konto. Teraz połowa spadku pozwoliła mi nabyć swoje lokum w nowym budynku.
Przeprowadziłam się, ale mieszkanie wymagało wielu inwestycji: musiałam je wyposażyć, kupić meble. Nadal ciężko pracuję.
Kasia była zamężna i mieszkała w mieszkaniu męża. Ona i jej mąż postanowili wydać pieniądze ze spadku na luksusowe życie. Siedmiokrotnie wyjeżdżali na wakacje, pięciokrotnie po Europie, dwukrotnie na Bali. Kupili sobie drogie ubrania i biżuterię.
Jedli obiady w restauracjach, nie żałowali sobie niczego. Kasia ciągle się ze mnie śmiała, mówiąc, że tylko pracuję, nie widzę normalnego życia, a młodość przemija.
Za każdym razem, gdy się widziałyśmy, upierała się, że nie potrafię żyć, a potrafię tylko pracować jak koń. Jednak szczęśliwe życie Kasi nagle dobiegło końca, gdy mąż ją zdradził. Zamieszkała z powrotem u rodziców.
Kasia cały spadek wydała na bajkowe życie z mężem. Teraz musiała podjąć pracę i żyć jak wszyscy inni. Potem rodzice zaczęli naciskać na mnie, mówiąc, że mam swoje własne mieszkanie, a moja siostra jest w trudnej sytuacji. Powiedzieli, że powinnam jej pomóc.
Zaczęli sugerować, żebym sprzedała swoje mieszkanie, a pieniądze podzieliła między mną a siostrę. Wtedy oszalałam i wyraziłam swoje uczucia w ich obecności. Powiedziałam, że dotychczas ciężko pracowałam jak wariatka, nie odpoczywałam i niczego sobie nie kupowałam, a Kasia po prostu roztrwoniła pieniądze babci.
Teraz niech sobie sama poradzi z tą sytuacją, nie mam zamiaru jej pomagać. Od tego momentu praktycznie nie widujemy się i nie komunikujemy. Nie wstydzę się ani trochę swoich słów w jej obecności.