Teściowa przeszła na emeryturę, kupiła wielki tort i przyjechała do nas, by świętować. Siedzieliśmy, popijaliśmy herbatę, gdy nagle ta kobieta powiedziała: –Tomek, synu, musisz zostawić rodzinę i przeprowadzić się do mnie, by opiekować się mną- swoją matką.
Byłam w szoku. Teściowa miała zaledwie 62 lata, a wyglądała znacznie młodziej, jest w dobrej formie i nie ma żadnych poważnych problemów ze zdrowiem.
Z Tomkiem jesteśmy małżeństwem już 15 lat. Mamy czternastoletniego syna.
Po wypiciu herbaty, trzydziestosiedmioletni mężczyzna wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy. Byłam zdezorientowana tym, co się dzieje, próbowałam przemówić mężowi do rozsądku, ale on mnie nie słuchał.
Dla Tomka słowa matki były niepodważalne – No, a czego się spodziewałaś? – zapytała Krystyna, -Przecież jestem jego matką, wychowałam go. Jasne, że jestem dla niego ważniejsza niż ktokolwiek inny na świecie. To naturalne, że teraz on powinien się mną zająć.
Po jego odejściu długo nie mogłam dojść do siebie. Czułam się zraniona i osamotniona. Syn też był zdezorientowany. Był na tyle dorosły, by rozumieć, jak absurdalna jest ta sytuacja. Po tym zdarzeniu ojciec całkowicie stracił autorytet w jego oczach. Przez kilka miesięcy próbowałam jeszcze kontaktować się z Tomkiem, by przekonać go, że jego wybór był niewłaściwy, ale nie chciał mnie słuchać. W końcu zrezygnowałam i rzuciłam się w wir pracy, by nie myśleć o tym, jak zostałam sama bez męża przez kaprys teściowej.
Przez rok pracowałam bez wytchnienia, lecz w końcu organizm powiedział „STOP, dosyć”. Byłam wykończona, więc poprosiłam w pracy o urlop. Nie chcieli mnie puścić, ale urlop był dla mnie niezbędny.
Pojechałam nad morze. Tam spotkałam wspaniałego mężczyznę i nawiązała się między nami przyjaźń. Razem wróciliśmy do miasta. Mój syn zaakceptował moją decyzję i polubił go.
Właśnie wtedy mój były mąż się pojawił. Powiedział, że jego matka znalazła sobie kawalera i wyjechała z nim. Mówił, że wraca do rodziny, bo spełnił swój obowiązek, ale dla niego nie było już miejsca w naszym życiu.