Teraz mieszkamy w mieszkaniu, które było moją własnością przedmałżeńską. Lokal jest mały, tylko 42 metry kwadratowe, i bez odpowiedniego remontu, ale to nasze, i nie trzeba płacić obcym ludziom za wynajem.
Ponieważ mamy dorastającego syna, ostatnio myślimy o tym, że potrzebujemy się rozszerzyć i kupić coś większego, ale na razie nie mamy na to pieniędzy.
Teraz o tym myślimy i powoli zbieramy pieniądze. Może gdy uzbieramy na pierwszą wpłatę, spróbujemy wziąć mieszkanie na kredyt.
Moji rodzice i mama męża wiedzą o naszych planach. Nie ukrywamy przed nimi niczego. A niedawno przyszła do nas teściowa i powiedziała, że wymyśliła dla nas rozwiązanie, jak poradzić sobie z mieszkaniem.
Brat męża też przeprowadził się do swojej żony. Też chcą kupić coś większego.
I oto co wymyśliła teściowa – chce sprzedać swoje mieszkanie, podzielić pieniądze między synów, wtedy każdy będzie mógł wziąć sobie większe mieszkanie na kredyt, bo tych pieniędzy, które da teściowa, z nawiązką wystarczy na pierwszą wpłatę.
Pomysł mi się spodobał, gdyby nie jedno „ale” – gdzie zamierza mieszkać teściowa po sprzedaży swojego mieszkania?
– A gdzie będziecie mieszkać? – zapytałam ją.
– No przecież zwolnisz swoje mieszkanie, tam się przeprowadzę! – spokojnie oznajmiła mi mama męża.
Tu się zdziwiłam – teściowa chce się przeprowadzić do mojego mieszkania, mówi, że jej wystarczy.
Wszystko byłoby dobrze, tylko ona nalega, abym jej przepisała swoje mieszkanie. Mówi, że mało jak potoczy się dalej życie, a ona nie chce znaleźć się na starość na ulicy.
Propozycją teściowej jestem zszokowana! Ciekawe, z jakiej radości mam darować jej swoją osobistą własność? A jeśli, jak ona mówi, życie się nie ułoży, to gdzie ja pójdę?
Wspólnie kupione z mężem mieszkanie będzie już naszą wspólną własnością. A to tylko moje. I jak to się dzieje – jedna synowa zostaje z niczym, a druga dostaje pieniądze od teściowej za darmo?
Mąż powiedział, że to niezły pomysł. Przecież nie myślimy o rozwodzie.
Tak, to prawda. Ale kto może być pewny jutra?
Teraz mąż się na mnie obraził, gdy odmówiłam mu. Pojawiła się nieufność, nieporozumienie. Zaczęłam się zastanawiać – czy nie warto zgodzić się na propozycję teściowej, aby nie zepsuć relacji z mężem?
Co myślisz? Z drugiej strony, pozbawiam się wszelkich możliwości odejścia od niego, jeśli coś. Nie będę miała żadnego zabezpieczenia. Więc nie wiem, co robić.