Pomysł teściowej bardzo mi się spodobał – zdecydowała sprzedać swoje mieszkanie i podzielić pieniądze między swoich synów. Ale kiedy dowiedziałam się, co za to chce w zamian, odmówiłam, a mąż się na mnie obraził i myśli o rozwodzie

Żyjemy z mężem razem już 10 lat, wychowujemy 7-letniego syna. W małżeństwie panuje między nami zaufanie i wzajemne zrozumienie, ale zdaję sobie sprawę, że zawsze trzeba być ostrożnym, bo nigdy nie wiesz, jak życie się potoczy.

 

Teraz mieszkamy w mieszkaniu, które było moją własnością przedmałżeńską. Lokal jest mały, tylko 42 metry kwadratowe, i bez odpowiedniego remontu, ale to nasze, i nie trzeba płacić obcym ludziom za wynajem.

Ponieważ mamy dorastającego syna, ostatnio myślimy o tym, że potrzebujemy się rozszerzyć i kupić coś większego, ale na razie nie mamy na to pieniędzy.

Teraz o tym myślimy i powoli zbieramy pieniądze. Może gdy uzbieramy na pierwszą wpłatę, spróbujemy wziąć mieszkanie na kredyt.

Moji rodzice i mama męża wiedzą o naszych planach. Nie ukrywamy przed nimi niczego. A niedawno przyszła do nas teściowa i powiedziała, że wymyśliła dla nas rozwiązanie, jak poradzić sobie z mieszkaniem.

Teściowa sama mieszka w trzypokojowym mieszkaniu, a jej plan był związany właśnie z tym mieszkaniem.

Brat męża też przeprowadził się do swojej żony. Też chcą kupić coś większego.

I oto co wymyśliła teściowa – chce sprzedać swoje mieszkanie, podzielić pieniądze między synów, wtedy każdy będzie mógł wziąć sobie większe mieszkanie na kredyt, bo tych pieniędzy, które da teściowa, z nawiązką wystarczy na pierwszą wpłatę.

Pomysł mi się spodobał, gdyby nie jedno „ale” – gdzie zamierza mieszkać teściowa po sprzedaży swojego mieszkania?

– A gdzie będziecie mieszkać? – zapytałam ją.

– No przecież zwolnisz swoje mieszkanie, tam się przeprowadzę! – spokojnie oznajmiła mi mama męża.

Tu się zdziwiłam – teściowa chce się przeprowadzić do mojego mieszkania, mówi, że jej wystarczy.

Wszystko byłoby dobrze, tylko ona nalega, abym jej przepisała swoje mieszkanie. Mówi, że mało jak potoczy się dalej życie, a ona nie chce znaleźć się na starość na ulicy.

Propozycją teściowej jestem zszokowana! Ciekawe, z jakiej radości mam darować jej swoją osobistą własność? A jeśli, jak ona mówi, życie się nie ułoży, to gdzie ja pójdę?

Wspólnie kupione z mężem mieszkanie będzie już naszą wspólną własnością. A to tylko moje. I jak to się dzieje – jedna synowa zostaje z niczym, a druga dostaje pieniądze od teściowej za darmo?

Mąż powiedział, że to niezły pomysł. Przecież nie myślimy o rozwodzie.

Tak, to prawda. Ale kto może być pewny jutra?

Teraz mąż się na mnie obraził, gdy odmówiłam mu. Pojawiła się nieufność, nieporozumienie. Zaczęłam się zastanawiać – czy nie warto zgodzić się na propozycję teściowej, aby nie zepsuć relacji z mężem?

Co myślisz? Z drugiej strony, pozbawiam się wszelkich możliwości odejścia od niego, jeśli coś. Nie będę miała żadnego zabezpieczenia. Więc nie wiem, co robić.

-->