Niedawno postanowiłam rozwieść się z moim mężem. Po prostu zrozumiałam, że nadszedł czas i nie chcę dłużej zamykać oczu na jego zdrady.
Z Andrzejem byliśmy razem 25 lat. Na początku naszego życia rodzinnego żyliśmy bardzo dobrze, w domu było dostatnio, dobrobyt i wzajemne zrozumienie.
Andrzej bardzo podobał się moim rodzicom, często odwiedzaliśmy ich. A ja cały ten czas marzyłam o urodzeniu mu dzieci, po prostu ciągle żyłam tą myślą.
Kiedy dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka, razem z mężem natychmiast pojechaliśmy do moich rodziców, aby podzielić się z nimi tą bardzo radosną dla nas nowiną.
Urodziło nam się dwóch wspaniałych małych synów, naszemu szczęściu nie było końca.
Potrafiłam łączyć pracę, życie domowe i moje pasje, ale zawsze poświęcałam wystarczająco dużo czasu swoim dzieciom, które były dla mnie najważniejsze, a także nigdy nie zapominałam o mężu.
Andrzej zawsze był obok. Nie mogę sobie przypomnieć, czy mówił mi o miłości, ale wtedy żyliśmy bez kłótni i sprzeczek. Z mojej strony mogę powiedzieć, że szczerze kochałam swojego męża, czułam, że obok niego jestem bardzo szczęśliwa i miałam szczęście z Andrzejem.
Jednak przez ostatnie dziesięć lat małżeństwa zajmował się tylko swoim życiem osobistym. Często nie mówi mi prawdy, o której dowiaduję się później, późne powroty do domu, romanse na boku – to było tak typowe i tak normalne dla mojego męża, że nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął się szczególnie zmieniać, przekształcić się w zupełnie obcą mi osobę.
O jego zdradach dowiedziałam się dawno temu, ale postanowiłam zachować rodzinę dla dzieci, ponieważ nawet nie wyobrażałam sobie innego życia.
Teraz dzieci mają po 18 lat i rozumiem, że te lata żyłam z mężem tylko po to, by miały ojca, to było dla mnie priorytetem. Dość tego!
Ale jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Niepokoi mnie moje sumienie, ponieważ mój mąż ma teraz problemy ze zdrowiem, które zaczęły się niedawno.
Oczywiście bardzo mi go szkoda, bo żyliśmy razem wiele lat. Ale nie powinnam kontynuować życia z nim tylko dlatego, że mi go szkoda.
Od dziesięciu lat wiedziałam o jego zdradach, ale nie odeszłam od niego dla dzieci, chciałam, by miały ojca i szczęśliwe dzieciństwo. A czy on miał czyste sumienie?
Zawsze było mi bardzo trudno zrozumieć, dlaczego mąż zachowywał się tak przez te wszystkie lata i czego mu brakowało w rodzinie, czego szukał na boku.
Ale nasze dzieci też mu szkoda. Chciałyby, abyśmy zawsze byli razem.
Ale one wyjadą na studia do innego miasta, a ja mam żyć z człowiekiem, do którego już dawno nie mam żadnych uczuć oprócz urazy i chłodu duszy?
Czekałam przez te wszystkie lata na ten moment, kiedy dzieci dorosną. I co teraz?